reklama
reklama

Święta 4 tys. metrów nad poziomem morza. Misjonarz o świętach w Boliwii

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Archiwum Krzysztofa Walendowskiego SVD

Święta 4 tys. metrów nad poziomem morza. Misjonarz o świętach w Boliwii - Zdjęcie główne

Brat Krzysztof Walendowski od siedmiu lat pełni posługę w Boliwii | foto Archiwum Krzysztofa Walendowskiego SVD

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości O tym, jak wyglądają obchody Wielkiego Tygodnia i Świąt Wielkanocnych, pisze brat Krzysztof Walendowski ze Zgromadzenia Słowa Bożego, czyli werbistów. Pochodzący z Cielczy misjonarz od siedmiu lat pełni posługę w Boliwii, w Oruro.
reklama

Brat Krzysztof Walendowski pochodzi z Cielczy. Jest absolwentem Zespołu Szkół Ponadpodstawowych nr 2 w Jarocinie z 2007 roku. Siedem lat temu złożył śluby wieczyste w Zgromadzeniu Słowa Bożego, czyli u misjonarzy - werbistów. Zaraz po uroczystej profesji wyjechał na misje do Boliwii. Na co dzień jest sekretarzem biskupa Krzysztofa Białasika i administruje ośrodkiem dla dzieci ulicy w Oruro. Informacje dotyczące życia codziennego na misjach zamieszcza m.in. na profilu facebookowym - Cristobal SVD.

 

Szczęść Boże!

Drodzy Czytelnicy „Gazety Jarocińskiej”, bardzo dziękuje za zaproszenie do podzielenia się naszym przeżywaniem świąt wielkanocnych w Boliwii. Choć jak w ubiegłym roku z powodu pandemii święta są bardzo zmienione i ograniczone z powodu dużej liczby zarażeń covid-19. Rok temu święta Zmartwychwstania były bardzo ograniczone, w kościołach uczestniczyło tylko kilka osób, a ogromne procesje, które są tu bardzo popularne, zostały zakazane i bardzo ograniczone. Mieszkańcom naszego miasta bardzo brakowało obchodów Świętego Czasu Śmierci i Zmartwychwstania. Życie w Boliwii nadal jest bardzo trudne. Czekamy na trzecią falę covid-19. Sprawę pogarsza fakt, że wielu ludzi straciło pracę, zwłaszcza pracę sezonową.

Święta 4 tys. metrów nad poziomem morza

                Czas Wielkiego Tygodnia jest czasem świętym dla wszystkich mieszkańców Boliwii. Obchody Wielkiego Tygodnia rozpoczynają się w Niedzielę Palmową.  Udajemy się z pod domu sióstr w procesji do katedry z gałązkami palm i traw, w wielu miejscach jest ciągnięta przez ministrantów figurka Pana Jezusa na osiołku. Kolejne dni są jak w Polsce: w Wielki Czwartek jest odprawiana Msza Krzyżma, na którą do katedry przyjeżdżają wszyscy księża i siostry z diecezji. Jest to jeden z nielicznych momentów, kiedy wszyscy możemy się z spotkać i porozmawiać, złożyć sobie życzenia, ponieważ często jesteśmy od siebie oddaleni nawet o 400 kilometrów.

Wielki Piątek w Andach, na wysokości ponad 4.000 metrów n.p.m., jest obchodzony z ogromną odpowiedzialnością i oddaniem, jest to również dzień wolny od pracy. Zaczyna się bardzo wcześnie. Już o godzinie 5.00 rano we wszystkich parafiach rozpoczyna się Droga Krzyżowa, która jest bardzo barwna. Wielu młodych ludzi przebiera się w stroje i przestawiają sceny Stacji Drogi Krzyżowej, ponieważ w Boliwii jest bardzo duży szacunek do śmierci. Można nawet zaobserwować, że jest to jeden z najbardziej i najlepiej przygotowanych dni w całym okresie Wielkiego Postu i Zmartwychwstania. To również dzień postu i pokuty. W południe po raz drugi spotykamy się w kościele na konferencji związanej z bólem, który przeżywała Matka Boża pod Krzyżem, po tej celebracji udajemy się na obiad - oczywiście postny. Typowym daniem jest biały ser z makaronem. O godzinie 15.00 po raz kolejny udajemy się na koronkę do Bożego Miłosierdzia i po koronce jest od razu prowadzona liturgia Męki Pańskiej i Adoracja Krzyża Świętego.

 

Procesja, która nie ma końca

Po liturgii organizowana jest procesja, która jak się wydaje, nie ma końca. Z kościołów wyciągane są wszystkie figury. Za Matką Bożą Bolesną idą się wszystkie panie, które uczestniczą w procesji. Niesiona jest również figura świętego Jana, za którą udają się wszyscy mężczyźni. Kolejna w procesji jest figura Pana Jezusa ubiczowanego, której towarzyszą młodzi chłopcy, a także krzyż i figura Pana Jezusa w trumnie, za którą podążają ministranci, księża i siostry zakonne. Procesja się kończy po ponad 3 godzinach, ponieważ jest bardzo wolna, prowadzona z wielką starannością i powagą. Wszyscy mówią: „Pan Jezus już umarł”, dlatego w tradycjach, zwłaszcza na wioskach, utrwaliło się przekonanie, że można grzeszyć, ponieważ Pan Jezus nie widzi. Boliwijczycy posiadają też swe ludowe wierzenia dotyczące Wielkiego Piątku. Panuje przekonanie, że kto w ten dzień zabije węża, to zostaną mu odpuszczone wszystkie grzechy. Innym zwyczajem jest zbieranie dzikiego miodu. Miejscowa ludność wielką czcią otacza mękę Chrystusa i Jego krzyż, dlatego adoracja krzyża odbywa się w wielkim skupieniu i głębokim zaangażowaniu.

 

Wielka Sobota to dzień porannej adoracji. Organizowana jest też specjalna refleksja dla świeckich pracowników parafii. Wyjaśniane są tajemnice i treść tych świętych dni, by pomóc ludziom lepiej przygotować się na święta. Wielkanocny poranek rozpoczyna procesja z Najświętszym Sakramentem, która przechodzi ulicami miasta. To procesja pełna radości i śpiewu. W całym mieście w tym czasie panuje wielka radość, dzielą ją nawet przyjezdni, którzy z odległych stron zjechali do swych rodzin. Cieszy fakt, że Boliwijczycy coraz liczniej uczestniczą w celebracjach i że radość wielkanocna wyraża się nie tylko w spotkaniach i świętowaniu na ulicach miast, ale właśnie uczestnictwem w liturgii.

Pandemia niszczy radość świętowania

Tak wyglądały nasze święta w Boliwii przed pandemią. Rok temu jedyne, co się nam udało zrobić, to były postawiane figury na samochody, które przejeżdżały przez miasto, a ludzie z okien pozdrawiali i się modli, jak również w Wielki Czwartek była procesja z Najświętszym Sakramentem.

W tym roku mamy nadzieję, że choć trochę będziemy mogli wrócić do normalności, ponieważ na chwilę obecną liczba zachorowań się zmniejszyła, a mieszkańcy coraz bardziej tęsknią za tym, by wrócić do kościołów, co możemy zaobserwować w niedzielę i zwykłe dni. Z tego powodu trzeba było wprowadzić nawet więcej mszy św. i nabożeństw, co nas bardzo cieszy. Wielu ludzi mówi, że ich jedyną nadzieją w tych trudnych czasach jest Pan Bóg.

Mieszkańcy Boliwii również są nam bardzo wdzięczni, że mimo możliwości wyjazdu do swoich krajów na początku pandemii, wszyscy postanowiliśmy zostać wraz z nimi i w najbrudniejszych momentach dzieliliśmy się tym, co sami mieliśmy i że to właśnie my, czyli Kościół katolicki, mimo wielu chorych, jak również zmarłych, nie baliśmy się iść do ich domów i zawsze staraliśmy się być blisko.

Drodzy Czytelnicy wiemy, że wielu z Was podczas pandemii straciło swoich bliskich. Pamiętamy o Was i łączymy się z Wami. Niech Pan Jezus Zmartwychwstały czuwa nad nami i nam błogosławi.

Z darem modlitwy - br. Krzysztof Walendowski SVD

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama