Sytuacja Jaroty Jarocin w III lidze po słabym starcie drugiej fazy nie jest najlepsza. Dlatego też każdy punkt będzie na wagę złota. Przed tygodniem zawodnicy Piotra Garbarka, chociaż byli na boisku lepsi od Kotwicy Kołobrzegu, wrócili bez punktów. W sobotę, 15 maja było jednak inaczej. JKS wywalczył w Kleczewie z Sokołem cenny remis.
Początek spotkania zapowiadał, że będzie to ciekawe starcie z szansami po obu stronach. Jednak po niezłych pierwszych 20 minutach, później sytuacja diametralnie się zmieniła. Już w 4. minucie skuteczną interwencją między słupkami popisał się Sebastian Lorek. Jednak kilka minut później bramkarz Jaroty popełnił błąd, który powinien skończyć się bramką. Przy wyjściu do dośrodkowania, Lorek minął się z piłką. Ta spadła na głowę zawodnika gospodarzy, który nie trafił do pustej bramki. Jednak w 19. minucie bramkarz JKS-u zrehabilitował się za tę pomyłkę i w bardzo ładnym stylu obronił uderzenie rywala po nieporozumieniu dwójki stoperów. W pierwszych 45 minutach groźniejsi byli gospodarze, ale przy tym wyjątkowo nieskuteczni. Jarociniacy nie zmusili golkipera Sokoła do poważniejszej interwencji.
To zmieniło się w drugiej połowie, chociaż momentami Jarociniacy „pomagali” bramkarzowi gospodarzy uderzając poza światło bramki. Właśnie tak uczynił w 55. minucie Szymon Komendziński. Prawy obrońca Jaroty świetnie minął rywali i wpadł w pole karne. Jednak w kluczowym momencie posłał piłkę po niewłaściwej stronie słupka. Chwilę później sporo szczęścia miała Jarota. Zawodnik Sokoła uderzył w poprzeczkę. Później dwie szanse miała Jarota. Szczególnie ta Filipa Szewczyka wydawała się 100-procentowa, ale piłka do siatki jakimś cudem nie wpadła. Podobnie jak w 69. minucie po drugiej stronie boiska. Ponownie zawodnik Sokoła Kleczew nie był w stanie umieścić piłki z bliskiej odległości w pustej bramce – tym razem po zagraniu wzdłuż linii bramkowej.
W końcu w 74. minucie gospodarze wyszli na prowadzenie. Dośrodkowanie z lewej strony i po rykoszecie piłka ląduje pod nogami Stanisława Wędzelewskiego. Ten uderza na bramkę i pokonuje Lorka. Jarociniacy mogli szybko odpowiedzieć, ale złe przyjęcie Szewczyka po zagraniu Krzysztofa Matuszaka zniweczyło szansę. Chwilę później ponownie dobrze spisał się w bramce Lorek, a w 83. minucie sędzia odgwizdał rzut karny dla Jaroty za zagranie piłki ręką w polu karnym. Z jedenastu metrów nie pomylił się Piotr Skokowski i był remis. Dosłownie w kolejnej akcji po uderzeniu z rzutu wolnego i niepewnej interwencji bramkarza gospodarzy, zakotłowało się w szesnastce, ale piłka nie chciała wpaść do siatki. W 88. minucie jeden z graczy Sokoła w efektowny sposób przewrotką próbował pokonać Lorka, ale bramkarz Jaroty spokojnie interweniował. W doliczonym czasie gry częściej piłka była pod polem karnym gospodarzy, ale wynik nie uległ zmianie.
Za tydzień, 22 maja Jarota wraca do Jarocina po trzech weekendach meczów wyjazdowych i to na aż cztery mecze. Rywalem zawodników Piotra Garbarka w 29. kolejce będzie Bałtyk Koszalin. Pierwszy gwizdek o 17:00.
Jarota: Sebastian Lorek – Piotr Skokowski, Dawid Idzikowski, Sebastian Golak, Szymon Komendziński – Jędrzej Ludwiczak (77’ Krzysztof Matuszak), Szymon Piekarski (88’ Marcin Maćkowiak) – Filip Szewczyk, Kacper Szymankiewicz (73’ Jacek Pacyński), Mateusz Dunaj (78’ Patryk Rzepka) – Krzysztof Bartoszak
