Ambitne wyzwania i trudne decyzje. Wiceburmistrz Jarocina Bartosz Walczak podsumowuje mijającą kadencję

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: UM Jarocin

Ambitne wyzwania i trudne decyzje. Wiceburmistrz Jarocina Bartosz Walczak podsumowuje mijającą kadencję - Zdjęcie główne

Wiceburmistrz Jarocina Bartosz Walczak podsumowuje mijającą kadencję | foto UM Jarocin

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Promowane Bartosz Walczak podsumowuje mijające ponad 5 lat na stanowisku wiceburmistrza Jarocina. - Ważne jest, aby dokonywać słusznych wyborów. Żeby móc to robić, trzeba mieć wokół siebie zespół fachowców, którzy potrafią wskazać dobre rozwiązania - stwierdza.

Rozmowa z BARTOSZEM WALCZAKIEM, wiceburmistrzem Jarocina

Przez trzy lata na stanowisku wiceburmistrza (2018-2021) odpowiadał pan za największe inwestycje realizowane nie tylko przez miasto, ale i gminne spółki. Czy to było dla pana duże wyzwanie?   

Bardzo duże i bardzo ambitne wyzwanie. I nie chodzi tu o zakres obowiązków na stanowisku wiceburmistrza. Trzeba na to spojrzeć przez pryzmat projektów inwestycyjnych, które realizowaliśmy w mieście. Moim zdaniem, były to najtrudniejsze projekty nie tylko z perspektywy ostatnich 5 lat kadencji samorządu, ale niemal w całej historii Jarocina - zarówno pod względem skali jak i złożoności. Myślę tu o rewitalizacji centrum miasta. Liczba problemów do rozwiązania, zakres inwestycji i obszar, który obejmowała, a także liczba firm, podwykonawców, inżynierów, kierowników robót, do tego pracowników naszych spółek i urzędu miejskiego - wszystko to świadczyło o skali całego przedsięwzięcia. Jestem pewien, że gdyby nie to, że mamy zespół dobrych fachowców, którzy zajmowali się tym projektem, nie moglibyśmy tak sprawnie i w miarę szybko zakończyć tej inwestycji. Jarocin był rozkopanym miastem, a teraz cieszymy się, jak jest pięknie i że coraz lepiej nam się w naszym mieście żyje. Jedno jest pewne, że ta inwestycja została zrealizowana dzięki ciężkiej pracy zespołu projektowego, za co im dziękuję.

W tym samym czasie prowadzonych było kilka innych poważnych zadań, między innymi modernizacja oczyszczalni ścieków prowadzona przez Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji czy rozbudowa Wielkopolskiego Centrum Recyklingu. Która inwestycja była dla pana najważniejsza?

To, co działo się w WCR-ze czy PWiK to też były niezmiernie ważne inwestycje, ale jednak rewitalizacja była dla mnie najważniejsza. Zmieniliśmy oblicze miasta i to działo się na żywym organizmie. To, co zostało zrobione, było bardzo potrzebne przede wszystkim z punktu widzenia mieszkańców centrum miasta. Stopień złożoności tej inwestycji mógł odstraszyć od wykonania, ale my podjęliśmy rękawicę. Okazało się, że tego zespołu ludzi, podkreślam kompetentnego zespołu, który mamy, nie da się tak łatwo przestraszyć i dzięki temu mamy teraz piękną i zrewitalizowaną starówkę. Poza tym musimy też pamiętać, że w trakcie tej inwestycji całkowicie zmodernizowana została gospodarka wodno-ściekowa w rejonie Jarocina, gdzie jest największe zagęszczenie starej, zabytkowej zabudowy. Dla mnie to wielka satysfakcja, że uczestniczyłem w tym przedsięwzięciu.

Obok inwestycji był pan odpowiedzialny za gminne spółki. Jak z perspektywy czasu ocenia pan pracę prezesów tych spółek? Sporo mówi się ostatnio o wysokich kosztach utrzymania zarządów oraz rad nadzorczych. Czy, pana zdaniem, efekty ich pracy są adekwatne do zarobków?

Wysokość wynagrodzeń prezesów spółek i rad nadzorczych określa ustawa, którą uchwala sejm. My poruszamy się w granicach tego prawa. Doceniam zaangażowanie prezesów jarocińskich spółek. Są to fachowcy, którzy pracują od lat na rzecz samorządu, znają się na tym, co robią i cały czas podnoszą swoje kompetencje. Potwierdza to chociażby skala wykonanych inwestycji. Mówiliśmy już o PWiK-u i o WCR-ze, ale nie mniejsze osiągnięcia ma przecież Jarocińskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego, które pobudowało blisko 600 nowych mieszkań. Poza tym wykonuje remonty swoich starych zasobów i budynki, które jeszcze do niedawna szpeciły, dzisiaj są ozdobą Jarocina. To także Jarocin Sport, spółka która w ostatnich latach, dzięki rozbudowie, stała się centrum rekreacyjno-sportowym z bogatą ofertą dla mieszkańców i nie tylko. Te przykłady świadczą o tym, że praca prezesów spółek broni się efektami, które widać niemal na każdym kroku.

Trzy lata nadzorowania inwestycji i spółek to niewiele czasu, czy jest coś, czego nie zdążył pan zrealizować?

Zawsze coś takiego jest. Ja żałuję, że nie udało nam się odbudować basenu otwartego w Jarocinie. Został on zburzony podczas rozbudowy spółki Jarocin Sport i do tej pory nie ma nowego. Myślę, że w nawale spraw i zakresu prowadzonych inwestycji zabrakło już na to czasu i zwyczajnie „mocy przerobowych”. Trzeba pamiętać, że w tym czasie, kiedy prowadzona była rewitalizacja starówki, modernizacja oczyszczalni ścieków i rozbudowa WCR-u, budowaliśmy lodowisko i kręgielnię. To jest, jak w życiu, że zawsze jest ten niedosyt i chciałoby się zrobić więcej, często jest po prostu więcej potrzeb niż możliwości. Chociaż to, co udało się zrobić w tych ostatnich 5 latach to znacznie więcej niż planowaliśmy i marzyliśmy, że uda się zrobić.

Wśród spraw, które w mijającej kadencji budziły sporo emocji i protestów, był problem uciążliwych zapachów dokuczających mieszkańcom. Pojawiły się też sprzeciwy wobec rozbudowy Wielkopolskiego Centrum Recyklingu, które było jednym z głównych podejrzanych, jeśli chodzi o źródło tych emisji, a następnie budowy spalarni odpadów. Czy, pana zdaniem, spółka WCR powinna przyjmować coraz więcej odpadów z kolejnych gmin, czy iść w innym kierunku?       

Moim zdaniem, WCR osiągnął optymalny poziom rozwoju. Poziom inwestycji też już jest wystarczający. Mój pomysł na WCR jest następujący - recyklingujemy to, co się da, a to, czego się nie da, spalamy w elektrociepłowni i robimy z tego tanią, zieloną energię. Moim zdaniem to jest przyszłość. Nie uciekniemy od problemu odpadów, bo sami ich coraz więcej produkujemy. Musimy znaleźć sensowne rozwiązanie tego problemu, a jest nim elektrociepłownia. Trzeba jednak zrobić wszystko, żeby ten projekt został wykonany z najwyższą starannością i przyniósł korzyści wszystkim - tak gminie, jak i mieszkańcom.

A co - jako nadzorujący do niedawna jarocińskie inwestycje - powiedziałby pan mieszkańcom Goliny, którzy obawiają się budowy elektrociepłowni?

Że mogą spać spokojnie, bo elektrociepłownia w żaden sposób nie wpłynie na jakość ich życia - ani pod kątem zdrowia, ani uciążliwości, bezpieczeństwa czy ochrony środowiska.

Po inwestycjach i spółkach zajął się pan oświatą i kulturą - to dość duża rozpiętość. Która „działka” jest panu bliższa?

Jako wiceburmistrz miałem świadomość tego, że nie znam się na wszystkim, to jest z resztą chyba niemożliwe i nikt ode mnie tego nie wymagał. Ważne jest, aby dokonywać słusznych wyborów. Żeby móc to robić, trzeba mieć wokół siebie fachowców, którzy potrafią wskazać dobre rozwiązania. 

Wracając do pytania, to, jeśli chodzi o „działkę” oświaty, kultury i sportu, bo tym obecnie się zajmuję, to mogę powiedzieć, że to piękna przygoda i wspaniali, kreatywni ludzie nie tylko w urzędzie, ale i w szkołach, przedszkolach, w bibliotece czy muzeum. Dzięki temu też mogę być bliżej mieszkańców. Bardzo sobie to cenię. Jednak prawdziwą szkołę życia, której nie dałyby mi żadne studia, żadna uczelnia, dał mi mimo wszystko nadzór nad inwestycjami. Różnorodność podejmowanych zadań i szukanie rozwiązań poważnych problemów to są doświadczenia, których mi nikt nie zabierze i które na pewno zaprocentują w przyszłości.

Czy jest coś, czego jeszcze panu w jarocińskiej kulturze i oświacie brakuje, coś co należałoby zmienić?

Na pewno trzeba położyć większy nacisk na poprawę stanu placówek oświatowych w gminie Jarocin. Już po części to robimy, bo budujemy przedszkola w Mieszkowie i Siedleminie, w Witaszycach już zostało oddane do użytku. W Siedleminie budowana jest także sala sportowa. Właśnie podpisałem ogłoszenie o przetargu na wykonawcę tej inwestycji. Ale jest jeszcze dużo do zrobienia w pozostałych placówkach. Jeśli chodzi o kulturę, mamy świetny zespół, który zajmuje się tą sferą. To są twórczy, kompetentni i zmotywowani ludzie. Ważne jest, aby dobrze spożytkować ich potencjał i pozwolić im robić to, co lubią.    

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE