reklama
reklama

Karolina Styszyńska w finale "Szansy dla Sukces". Zobacz, jak wypadła

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura Karolina Styszyńska z Jarocina wygrała odcinek "Szansy na sukces". Zakwalifikowała się dzięki temu do odcinka finałowego, w którym - wraz z 11 pozostałymi laureatami - walczyła o miejsce w koncercie "Debiuty" na festiwalu w Opolu.
reklama

Po raz pierwszy Karolinę Styszyńską można było zobaczyć w programie "Szansa na Sukces" w niedzielę 11 kwietnia. Był to odcinek z udziałem zespołu "Trubadurzy". Jarocinianka wylosowała piosenkę "Będziesz Ty". Wykonanie znalazło uznanie wśród jurorów, którzy przyznali jej pierwsze miejsce. Dzięki temu przeszła do dwuetapowego finału, który odbył się tym razem na żywo w niedzielę 23 maja. Tym razem o zwycięstwie decydowali nie fachowcy, ale widzowie, którzy wysyłali sms-y. Mimo że woklaistka, która na co dzień śpiewa w zespole weselnym "Atut", nie znalazła się w drugim etapie w trójce z największą liczbą głosów, to i tak osiągnęła sukces. Poza tym zaprezentowała się po raz drugi w towarzystwie 'Trubadurów". Wyglądała też pięknie w swojej długiej niebieskiej kreacji.

Sprawa sukienki to jedna wielka komedia! Kupiłam ją we wtorek przez internet i bałam się że nie dojdzie. Na szczęście doszła, jednak okazała się za duża, więc szybko jechałam do krawcowej ją zwężać. Ale cieszę się, że wszystko poszło pomyślnie bo uważam, że prezentowaliśmy się wszyscy bardzo elegancko - wspomina Karolina Styszyńska. 

Tym razem wykonała razem z "Trubadurami" swoją ulubioną piosenkę "Cóż wiemy o miłości..."

 

 

Z naszego występu jestem bardzo zadowolona. Piosenka bardzo mi odpowiadała, cieszyłam się, że to właśnie ona została mi przydzielona. Była jedną z moich ulubionych. Stojąc na scenie nie odczuwa się tego, że jest to program na żywo. Ja starałam się podejść do tego na trzeźwo, nie wkręcałam sobie, że muszę uważać co mówię, co robię bo jesteśmy na żywo. Po prostu starałam się zachowywać naturalnie, swobodnie i myślę, że wypadłam dobrze. Udział w programie pozostanie ze mną na pewno do końca życia - deklaruje pani Karolina. - Było to dla mnie coś niesamowitego, wziąć udział w programie na żywo, stać na jednej scenie z Trubadurami, z Panem Marianem Lichtmanem, którego poznałam na warsztatach w Koluszkach. Życie jest tak przewrotne, będąc tam na koncercie po zajęciach i rozmawiając z nim w klubie Cztery Struny Świata nigdy nie pomyslalabym, że będę wspólnie z nim i jego kolegami z zespołu śpiewać tak piękny utwór.

Czy miała tremę?

Tremę miałam, oczywiście że tak. Jednak to była taka zdrowa trema, mobilizująca. W niedzielę rano wstałam już o 4:30 żeby przypadkiem nie zaspać na zbiórkę w studio ATM. Zjadłam porządne śniadanie, bo później nie byłoby opcji, że coś przełknę. Największa trema przyszla, gdy Ula Issel śpiewająca przede mną kończyła swój występ. Wtedy moje serce zabiło mocniej - opowiada finalistka "Szansy na Sukces".

A kto z rodziny najbardziej przeżywał jej występ?

To trudne pytanie, myślę że kazdy w głębi serca się denerwował, przeżywał. Moja mama jest bardzo wrażliwa, na pewno denerwowała się bardziej niż ja. Mój mąż, będąc tam ze mną, także odczuł to, co się tam dzieje. Jednak on jest z kolei bardzo wrażliwy muzycznie, słucha instrumentów, rytmu. Dla niego wysłuchanie bandu pod przewodnictwem Grzegorza Urbana to był miód dla uszu. Kamil gra na perkusji więc czuł to o wiele bardziej niż ja - zastanawia się Karolina Styszyńska

Czy myśli już o kolejnym castingu?

- Podjęłam kolejny krok, jednak na razie nie chciałabym tego rozgłaszać, aby nie zapeszyć - mówi tajemniczo jarocinanka. - Oczywiście teraz priorytetem są moje kochane wesela, Pary Młode, które na szczęście mogą już świętować z rodziną i przyjaciółmi. Cieszę się na powrót wesel, bo bardzo mi brakowało tego kontaktu z ludźmi.

Chętnie wystąpi też przed rodzimą publicznością np. przy okazji jakiegoś koncertu charytatywnego.

Jejku pewnie! Ja zawsze bardzo chętnie udzielam się w tego typu akcjach! Ostatnio miałam wielką przyjemność być jedną z jury w Muzycznym Studio Kaliny Perz-Klimkiewicz podczas konkursu. Jestem otwarta na propozycje i na pewno nie zawiodę -

Jednym z marzeń Karoliny Styszyńskiej jest własne przedszkole o profilu muzycznym.

Dokładnie tak! Kiedyś na pewno otworze to przedszkole i moi mali podopieczni będą mieli okazje już od najmłodszych lat cieszyć się pięknem muzyki! - mówi z entuzjazmem.


reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama