Skazana opiekunka: Żałuję z całego serca. To, co się stało jest straszne

Opublikowano:
Autor:

Skazana opiekunka: Żałuję z całego serca. To, co się stało jest straszne - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Jarocin. Skazana opiekunka: Żałuję z całego serca. To, co się stało jest straszne.

Na karę jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz 10-letni zakaz wykonywania zawodów związanych ze sprawowaniem opieki na innymi osobami skazał jarociński sąd Joannę J. Uznano ją winną fizycznego i psychicznego znęcania się nad chorą na Alzhaimera podopieczną.

 



Wyrok jest sądowym finałem głośnej sprawy z lata ubiegłego roku. Cały kraj obiegła informacja o tym, że Joanna J. miała dręczyć 71-letnią podopieczną. Była opiekunka seniorką zajmowała się od 2014 roku. Wtedy pracowała w PCK-, a od 2019 roku w Stowarzyszeniu Inicjatyw Społecznych „Senior”. Prokuratura zarzuciła kobiecie, że od kwietnia do czerwca 2019 znęcała się psychicznie i fizycznie nad swoją nieporadną podopieczną. Proces ruszył na początku ubiegłego roku.

 

Przed świętami jarociński sąd zamknął przewód i wydał wyrok. Prokurator w mowie końcowej wskazał, że każdy marzy o spokojnej starości i taką zapewne chciała mieć Apolonia K.

 

- Nie dość, że pokrzywdzoną dotknęła ciężka choroba, to w swojej starości spotkała osobę, która zamiast się nią opiekować była jej oprawcą. Stosowała wobec niej przemoc fizyczną i psychiczną. Co gorsze nie miała żadnej możliwości, aby się obronić, zareagować na to, co ją spotkało. Jej sytuacja była gorsza niż noworodka czy niemowlaka, bo nie potrafiła zapłakać, czy krzyknąć. Była bezsilna - mówił Przemysław Wyrwiński, Prokurator Rejonowy w Jarocinie.

 

 

 

Zaznaczył, że tylko dzięki czujności syna sprawa ujrzała światło dzienne.

 

- Być może taka sytuacja trwałaby do dnia dzisiejszego. Ciężko znaleźć wobec zachowania oskarżonej okoliczności łagodzące. Czy to jest wynikiem przepracowania? Jest coraz powszechniejsze zjawisko i nie skutkuje takimi zachowaniami, jakich dopuściła się oskarżona - ocenił oskarżyciel publiczny.

 

Skazana opiekunka: Żałuję z całego serca. To, co się stało jest straszne

 

Prokurator dla Joanny J. z Jarocina domagał się 1 roku pozbawienia wolności, 10-letniego zakazu wykonywania zawodu związanego z opieką nad osobami niepełnosprawnymi i schorowanymi oraz 10 tys. zł nawiązki na zabiegi rehabilitacyjne dla pokrzywdzonej. O taką samą karę wnioskował również syn 71-latki.

 

 

- Gdyby ta sytuacja trwała dłużej - miesiąc lub dwa, to prawdopodobnie mama by tego nie przeżyła. Dla mnie stała się rzecz straszna - mówił na sali rozpraw mężczyzna.

 

 

Z kolei adwokat oskarżonej wskazała, że ta przyznała się do winy, złożyła wyjaśnienia, wielokrotnie przeprosiła, wyraziła skruchę.

 

- Oczywistym dla oskarżonej jest, że musi ona ponieść odpowiedzialność za czyny i absolutnie nie ma zamiaru tego unikać. Wie, że zrobiła źle i dopuściła się czynów, które nie powinny mieć miejsca. Uważam, że największy błąd oskarżonej polegał na tym, że nie zwróciła się o pomoc dla siebie, bo ewidentnie takiej potrzebowała. Nie wychwyciła momentu, w którym ta praca zaczęła ją przerastać, a sama potrzebowała opieki psychologa i psychiatry - dowodziła mecenas.

 

Skazana opiekunka: Żałuję z całego serca. To, co się stało jest straszne

 

Podkreśliła, że oskarżona nie miała wsparcia od Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych „Senior”, w którym pracowała ani synów pokrzywdzonej. Prosiła o wymierzenie minimalnej kary w zawieszeniu.

Joanna J. przeprosiła po raz kolejny synów seniorki i ją samą.

 

- Naprawdę żałuję z całego serca. To, co się stało jest straszne. Nie powinnam do tego dopuścić. Nie wiem, dlaczego tak się stało. Nie potrafię tego wyjaśnić - mówiła łamiącym się głosem.

 

 

 

Sąd uznał oskarżoną winną popełnienia zarzucanego jej czynu i skazał na jeden rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata oraz 10-letni zakaz wykonywania zawodów związanych z sprawowaniem opieki na innymi osobami. Musi też zapłacić seniorce 10 tys. zł nawiązki. Sędzia Maciej Gruchalski stwierdził, że wina oskarżonej nie budzi wątpliwości. Uznał, że zachodzą przesłanki do warunkowego zawieszenia kary.

 

 

- Sąd bardzo często spotyka się z sytuacjami, gdzie okres znęcania trwa latami. Najczęściej dotyczy to mężczyzn, którzy katują swoje żony, dochodzi do bicia, uszkodzenia ciała, wymuszania stosunków seksualnych. I w 90 procentach przypadków, jeżeli na ławie oskarżonych zasiada osoba niekarana, to sąd orzeka kary z warunkowym zawieszeniem wykonania - uzasadniał sędzia.

 

 

Nie zgodził się z opinią prokuratura, że w tej sprawie nie ma okoliczności łagodzących.

 

 

- Oskarżona wielokrotnie okazywała skruchę, która nie jest udawana, bo zaczynając swoje wyjaśnienia przeprosiła synów i samą panią Apolonię i również nimi zakończyła. Okolicznością łagodzącą musi być uprzednia niekaralność. Sąd musi uwzględniać sylwetkę osoby oskarżonej, gdyż zawieszając wykonanie kary, sąd bierze pod uwagę postawę sprawcy, jego właściwości, warunki osobiste, dotychczasowy sposób życia oraz zachowanie po popełnieniu przestępstwa - zaznaczył sędzia.

 

Wyrok nie jest prawomocny.

 

 

Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE