Poważny pożar wiatraka u sąsiada. Trzeba było wezwać helikopter. Takiej akcji jeszcze nie było

Opublikowano:
Autor:

Poważny pożar wiatraka u sąsiada. Trzeba było wezwać helikopter. Takiej akcji jeszcze nie było - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Jarocin. Na terenie Ziemi Jarocińskiej działa już kilkanaście, górujących nad okolicą elektrowni wiatrowych. Nie tylko produkują prąd ze źródeł alternatywnych, ale mogą też stanowić prawdziwe wyzwanie dla służb ratunkowych.

 

Taka sytuacja zdarzyła się w sąsiednim powiecie gostyńskim, gdzie w trakcie burzy w urządzenie uderzył prawdopodobnie piorun. Szybko okazało się, że w całym województwie nie ma odpowiedniego sprzętu, by rozpocząć gaszenie płonącego wiatraka. Na pomoc wezwano specjalistyczny helikopter. 

 

Po kilkunastu godzinach zakończyła się akcja gaśnicza w Ciołkowie, gm. Krobia (pow. gostyński). Od poniedziałku popołudnia płonęło tam śmigło wiatraka. Strażacy potrzebowali specjalistycznego śmigłowca ze zbiornikiem wodnym, ponieważ ogień zlokalizowany był na wysokości około 170-180 metrów. Czytaj TUTAJ.

 

 

Na miejsce przybyły jednostki straży pożarnych z terenu powiatów gostyńskiego, rawickiego oraz z Poznania. Rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Poznaniu młodszy brygadier Sławomir Brandt przyznał, że pożar turbiny wiatrowej w Ciołkowie to prawdopodobnie pierwsza tego typu akcja gaśnicza w Polsce.

 

- Tego typu zdarzenie jest chyba pierwszym w Polsce. Wcześniej mieliśmy pożary samej gondoli, natomiast śmigła na takiej wysokości to ja w swojej karierze nie pamiętam. Śmigło, które w tym momencie płonie, waży około 15 ton. Z tej perspektywy wygląda to stosunkowo niegroźnie, jednak musimy ten teren odpowiednio zabezpieczyć, aby w przypadku ewentualnego oberwania się - nie zostało ono porwane przez wiatr i nie stworzyło większego zagrożenia dla samych ratowników, ale też dla osób, które są tutaj pod tym wiatrakiem – mówił wczoraj około godz. 22.00.

 

 

W międzyczasie podstawy wiatraka przeorano pole, aby spadające elementy śmigła nie podpaliły zboża. Akcję zakończono dopiero rano, po godzinie 7.00. Ostatnie jednostki (Poznań) do bazy wróciły dopiero w południe. 

Aktualizacja, godz. 12.30:

Straty oszacowano na około milion złotych. 

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE