O gangu z Nowogrodzkiej, pobycie w areszcie śledczym, pieniądzach i władzy - mówił były premier i lider polskiej lewicy Leszek Miller na spotkaniu z młodzieżą i mieszkańcami w Zespole Szkół Społecznych w Jarocinie.
Były premier, a obecnie poseł do Parlamentu Europejskiego Leszek Miller przyjechał dzisiaj - 26 lutego do Jarocina, a dokładnie do Zespołu Szkół Społecznych. Leszek Miller był w Jarocinie w czasie kampanii przed wyborami do europarlamentu w maju ubiegłego roku. Wówczas spotkał się z mieszkańcami na jarocińskim targowisku [więcej na ten temat przeczytasz TUTAJ].
Miller jest jednym z liderów polskiej lewicy. Przed rokiem 1990 był członkiem Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, później Sojuszu Lewicy Demokratycznej - do 2016 roku przewodniczącym tego ugrupowania.
W latach 2001 - 2004 pełnił funkcję premiera. To za jego kadencji - w maju 2004 r. Polska została członkiem Unii Europejskiej. Przez wiele lat był posłem, a w latach 1993 - 1997 trzykrotnie zajmował stanowiska ministrów, między innymi spraw wewnętrznych i administracji oraz pracy i polityki społecznej.
W wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2019 r. uzyskał mandat europosła IX kadencji.
W sali Zespoły Szkół Społecznych Leszek Miller spotkał się z sympatykami SLD oraz z uczniami szkoły.
Mówił o Unii Europejskiej, o tym jak Polska jest postrzegana w Brukseli oraz o obecnej sytuacji związanej z reformą sądownictwa w naszym kraju i łamaniem praworządności.
Uczestnicy spotkania pytali między innymi o zbliżające się wybory prezydenckie, o to jakie konsekwencje dla polskiej gospodarki może mieć Brexit (wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej) oraz o ocenę sytuacji politycznej w naszym kraju.
- Takiej degrengolady instytucji państwowych, takiego psucia życia publicznego i wykorzystywania instytucji państwowych do celów prywatnych i walki politycznej nigdy wcześniej nie było - stwierdził Leszek Miller.
- Kiedy byłem ministrem spraw wewnętrznych (1997 r) były dwa gangi - wołomiński i pruszkowski. Teraz jest jeden - przy ulicy Nowogrodzkiej, bo tam jest siedziba najniebezpieczniejszego gangu, który toczy polskie życie polityczne w sposób zastraszający - dodał były premier.
Żeby rozładować atmosferę przywołał zabawne zdarzenie, które miało miejsce, kiedy został szefem ministerstwa spraw wewnętrznych, czym rozbawił całą salę.
- Odwiedziliśmy wtedy posterunek policji w Wołominie. Komendant zapytał, czy chcę zobaczyć ich areszt. Weszliśmy, jedna cela była zajęta. Siedziało tam dwóch dobrze zbudowanych panów o charakterystycznym wyglądzie. Jeden z nich zapytał: „O pan premier, pan do nas na chwile, czy na stałe?