reklama
reklama

Rozmowa z Pauliną Nowakowską, pasjonatką pszczół i dalekich podróży o tajnikach pszczelarstwa

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Rozmowa z Pauliną Nowakowską, pasjonatką pszczół i dalekich podróży o tajnikach pszczelarstwa - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Paulina Nowakowska mówi o sobie, że jest introwertyczką. Nie boi się ryzyka. Lubi samotne podróże po egzotycznych krajach nawet tak odległych, jak Tajlandia. Pasjonuje się pszczelarstwem. Swoją pasiekę prowadzi wspólnie z ojcem, który zmobilizował ją do spełnienia marzeń.
reklama

8 sierpnia obchodzimy w Polsce Wielki Dzień Pszczół. To dobra okazja, aby przypomnieć jak ważną rolę odgrywają, także w życiu człowieka - przypomina Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. 

Pszczoły zapylają nie tylko rośliny, które są dla nas pożywieniem, także te wykorzystywane do celów ozdobnych, leczniczych, kosmetycznych i tekstylnych (np. bawełna, len).

Z tej okazji przypominamy naszą rozmowę z pasjonatką pszczelarstwa - Pauliną Nowakowską. 

Kim jesteś z wykształcenia?

Magistrem administracji, ale nigdy nie pracowałam w zawodzie. Zrobiłam również podyplomówkę z grafiki komputerowej.

To skąd to zainteresowanie pszczelarstwem, które raczej kojarzy się z męskim fachem?

Owady fascynowały mnie od dziecka. Robiłam sama formikarium (domek dla mrówek - przyp. red.). Zawsze chciałam mieć ule, ale moje życie potoczyło się tak, a nie inaczej. Po studiach wyjechałam do Irlandii, gdzie mieszkałam 12 lat, potem osiadłam we Włocławku u męża. Mieszkaliśmy w bloku więc nie miałam możliwości, żeby mieć swoją pasiekę. Dopiero po rozwodzie, kiedy wróciłam do rodziców, pomyślałam, że wreszcie zrealizuję swoje marzenie. Bardzo do tego mobilizował mnie tata. Podsuwał mi książki do czytania. W końcu kupiliśmy na spółkę dwa ule. Potem z nich zrobiły się cztery, a teraz mamy osiem. W zasadzie pszczelarstwem zajmuję się od dwóch lat, a moją pasiekę nazwałam „Czarna Pszczoła”.

Skoro to nie rodzinna tradycja to skąd się twoja wiedza?

Nie czuję się specem od pszczół. Nadal się sporo uczę. Siedzę na forach, dzwonię po znajomych, czytam książki. Nieraz płaczę „matko pszczoły wyszły mi z ula i co ja mam zrobić?” Poznałam pewnego pszczelarza, który w zamian za zrobienie mu ulotek na słoiki z miodem, podzielił się ze mną wiedzą. Z tatą rozmawiamy na okrągło o pszczołach. Mama zaczęła nawet narzekać.

Ile masz miodu ze swoich uli?

Teoretycznie z ula na rok możesz mieć nawet 30 litrów miodu. Ostatnio miałam jednak tylko 10 litrów. Ostatnio dwa ule mi się wyroiły, ale ponoć każdemu pszczelarzowi zdarza się rójka. Miód głównie mam na własne potrzeby. Staram się jednak o sprzedaż bezpośrednią.

Bycie pszczelarką nie jest łatwą sprawą?

Kiedy nie miałam pszczół myślałam sobie „ale to łatwe”. Wsadzisz pszczoły do ula, masz miód pieniądze na czysto. Niestety bycie pszczelarzem wymaga obserwacji zachowania pszczół, likwidacji nastroju rojowego, poszerzania ula przez dołożenie węzy, dokarmiania podczas braku pożytku, leczenia, no i przygotowaniu ula do zimy. W sumie to wiele godzin spędzonych na pasiece.

Jesteś kobietą, która z szacunkiem podchodzi do tych owadów

Po pierwsze jestem baba ze wsi… (śmiech). Po drugie bez naszej pomocy pszczoły nie przetrwają. Doprowadziliśmy do takiego stanu naszą planetę, że pszczoły mogą wkrótce wyginąć. Niszczymy je wykorzystując choćby pestycydy. Przede wszystkim one również chorują są narażone na choroby wywołane przez grzyby, wirusy oraz bakterie. Roztocza Varroa destructor to pasożyt żerujący na dorosłych osobnikach. Pszczoły tutaj są kompletnie zależne od nas. Jeżeli pszczelarz dobrze nie wyleczy warrozy w rodzinie przed zimą, to cały rój po prostu padnie. Dzikie pszczoły kiedyś jeszcze sobie z tym radziły. Nie ma na to leku, jedyne co możemy, to ograniczać działanie pasożyta.

Niestety wśród pszczelarzy pojawili się cwaniacy, którzy kupują pszczoły na wiosnę, eksploatują je do granic możliwość i zimą porzucają. To okropne! Dochodzi również do podkradania uli. Zakładając, że jest w nim na przykład 10 litrów miodu, a czasem nawet i 30 litrów, to nietrudno policzyć, ile na tym można zarobić, bo miód nie jest tani.

Czyli pszczoły to jedna wielka rodzina, która rządzi swoimi prawami, a każdy ma w niej określoną rolę?

Tak, królowa matka, jest największą z pszczół. Jej zadaniem w ulu jest czerwić, czyli znosić jajka, nawet do 10 tys. dziennie. Z ula wylatuje tylko raz, na tak zwany lot godowy. Koopuluje z kilkunastoma trutniami, jednak nikt naukowo nie określił, gdzie dochodzi do ich spotkania. Po zapłodnieniu powraca i czerwi przez 3 lata. Robotnice sprzątają, karmią i opiekują się matką, natomiast rola trutni jest znikoma. Mają zapłodnić królową, a na zimę są wyrzucane z ula. Matki znakuje się, a w każdym roku obowiązuje inny kolor, to pozwala określić jej wiek. Pszczoły żyją zaledwie miesiąc po czym następuje wymiana pokolenia, dlatego tak ważne jest aby w sezonie matka cały czas czerwiła. Jej żywot jest znacznie dłuży i może osiągać nawet pięć lat.

Pszczoła nie zdycha, tylko umiera. Według wierzeń ludowych i prasłowiańskich uznaje się ją jakie boskie stworzenie, które posiada duszę. W kodeksie prawa polskiego w słownikach stwierdza się, że poprawna forma zwrotów to: pszczoła je, umiera, ginie.

Opowiesz o pewnej akcji, której jesteś współautorką?

Jestem członkinią nieformalnej grupy - „Leśnej drużyny”. Należą do niej matki z dziećmi, które lubią wędrować przez las i maksymalnie go eksplorować. Właściwie pomysł wyszedł od Ewy Ciemiejewskiej, która chciała opłacać jeden z uli prowadzonych przez pewną organizację. Stwierdziłam, że same możemy założyć ul i go finansować. A co najważniejsze nasze dzieciaki przejdą odpowiednią edukację z zakresu pszczelarstwa. Na początku lipca miałyśmy spotkanie, na którym pomalowany został ul, według pomysłu dzieci. Miały sporą frajdę. Obecnie stoi on w moim ogrodzie w Jarocinie, ale docelowo przewiozę go do Galewa, gdzie jest moja pasieka. Teraz w ulu odradza się pszczela rodzina. Myślę, że to fajna akcja, choć na razie mamy jeden ul. Nie chodzi nam jednak o pozyskanie miodu, którym zamierzamy się dzielić z pszczołami, lecz o zwiększenie populacji tego owada. Może ktoś weźmie z nas przykład.

To nie jedyna twoja pasja. Lubisz podróże, ale one nie przypominają typowych wakacyjnych wyjazdów Polaków.

To prawda. Pierwszą podróż odbyłam, kiedy mieszkałam w Irlandii. Wyjechałam w samotną podróż po Portugalii, bo koleżanka w ostatniej chwili zrezygnowała. To była najlepsza wyprawa mojego życia. Zjechałam cały kraj lokalnym transportem. Wtedy otworzyłam się przede wszystkim na ludzi, bo z natury jestem bardzo zamknięta. Później odważyłam się i pojechałam sama do Stanów Zjednoczonych. Zjechałam autostopem całe wschodnie wybrzeże, aż po Kanadę. Moje podróże nie są na wypasie. Szkoda mi na to pieniędzy.

To jak planujesz swoje wyjazdy?

Nie planuję, tylko szukam tanich lotów. Jak ktoś pyta, gdzie spędzę wakacje, to nie umiem mu odpowiedzieć. Lecę tam, gdzie jest promocja. Niedawno kupiłam bilet do Kijowa za 60 zł, bo marzy mi się Czarnobyl. Czasem potrafię przez trzy lata czekać za tanim lotem do kraju, który chcę odwiedzić.

Szukam noclegu u ludzi, czasem w hostelach. Po prostu wysiadam w danym mieście, pytam taksówkarza, czy zna kogoś, kto wynajmuje kwaterę i tyle.

Jadąc do jakiegoś kraju, najpierw czytam o nim. Na miejscu rozmawiam z tubylcami. Nie wyobrażam sobie siedzenia w hotelu. Raz tylko byłam w hotelu w Egipcie. Wykupiłam all inclusive, do dzisiaj zastanawiam się po co. Rano wychodziłam, robiłam trasę około 200 kilometrów i wracałam o 22.00.

Twoja najbardziej egzotyczna podróż?

Tajlandia. Zjechałam ją od Bangoku aż po wyspy Phi Phi, czyli z dwa tysiące kilometrów. Jadłam tam na ulicy w miejscach, gdzie biegały szczury i nie miałam żadnych problemów żołądkowych. Taki obiad kosztował 3 zł. Byłam również w Izraelu, a bilet kosztował mnie tylko 50 złotych. Z Izraela poszłam pieszo do Jordanii, bo zawsze marzyła mi się Petra.

Kraj, który mnie zauroczył to była Islandia. Coś niebywałego. Zjechałam całą wyspę wkoło samochodem. Przy drogach są znaki informujące, że musisz zatankować samochód do pełna, bo następna stacja będzie dopiero za 600 km. Noclegi tam są również inne. W pustej przestrzeni stoją drewniane domki, które otwierasz specjalnym kodem. Islandczycy mają ogromne zaufanie do ludzi.

Gdzie chciałabyś jeszcze pojechać?

Marzy mi się Ameryka Łacińska - Meksyk, Peru, Boliwia. To mnie kręci, tylko nie wiem kiedy.

Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się. Również w sieci.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama