Jarociniacy w ogarniętej pandemią wirusa Europie [GALERIA]

Opublikowano:
Autor:

Jarociniacy w ogarniętej pandemią wirusa Europie [GALERIA] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Koronawirus

Obostrzenia, maseczki, dystans, a w perspektywie kolejny lockdown - niemal wszyscy narzekają na to, jak rząd radzi sobie z epidemią. Jak wiele zależy też od nas samych, pokazują relacje jarociniaków, którym w czasie pandemii przychodzi żyć na emigracji…

 

 

Z początkiem miesiąca rząd wprowadził częściowy lockdown. Tym razem zamknięto placówki kultury, galerie, hotele, a najmłodsze klasy szkoły podstawowej trafiły na nauczanie zdalne. Im więcej obostrzeń, tym częściej pojawiają się głosy niezadowolenia społecznego zaistniałą sytuacją. Narzekamy na każdą wprowadzoną restrykcję. „Te maseczki ochraniające twarz i nos to jakaś ściema. Zwłaszcza teraz kiedy robi się zimno. Tyle do głowy nam się wbijało, aby dzieciom w zimie nie zakrywać ust szalem. Po co na dworze mam zakrywać twarz” - pisze niezadowolony Krzysztof. Najgorzej przyjęte zostały godziny senioralne. Choć pomysł sam w sobie nie jest zły, to krytycy wytykają, że rząd nie wziął pod uwagę głosów nie tylko handlowców, ale i samych zainteresowanych.

 

 

Nie brakuje tych, którzy uważają, że Polska pod rządami PiS-u radzi sobie z obecną sytuacją najgorzej w Europie. W dyskusjach, zwłaszcza na internetowych forach, często słychać, że w „innych krajach jest lepiej”. Z poziomu emigranta piszą to również jarociniacy. Tymczasem w zdecydowanej większości państw europejskich także istnieją rządowe restrykcje, czasem bardziej radykalne niż w Polsce. Niezadowolenie z wszelkich zakazów i nakazów nie jest zaś tylko domeną Polaków.

 

 

Przykładem mogą być uliczne protesty w Niemczech. Tam również ludzie wyrażają swój sprzeciw na wprowadzane obostrzenia. Co ciekawe Francuzi pozytywnie oceniający wprowadzenie godziny policyjnej, teraz zaczęli głośno domagać się otwarcia kościołów. Tym nowym zasadom muszą poddać się również Polacy mieszkający i pracujący na emigracji.

 

 

Zapytaliśmy jarociniaków, jak im się żyje na obczyźnie w czasach pandemii i jak tam społeczeństwo reaguje na nowe zasady.

 

 

W Szwajcarii w oczekiwaniu na testy zaproponują ci kawę lub herbatę

Mieszkańcy tego kraju nie mają problemu z wizytą u lekarza rodzinnego, również szpitale działają normalnie. Wprowadzono jednak ograniczenia w handlu, wyznaczając maksymalną liczbę osób na daną powierzchnię sklepu. Nie obowiązują godziny senioralne. Wiele przedsiębiorstw, restauracji czy firm wprowadziło zmniejszoną liczbę godzin, ale wypłaty pozostały na tym samym poziomie. W połowie października wprowadzono dodatkowo nakaz zakrywania ust i nosa w miejscach publicznych. Bez ograniczeń można także korzystać z lasów i parków.

 

 

Choć uczelnie wyższe pracują od początku listopada w systemie zdalnym, to szkoły podstawowe działają i mają działać choćby w ograniczonym zakresie nawet w czasie ewentualnego lockdownu.

 

 

Badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Zuryskiego wykazały, że zamknięcie szkół podstawowych w marcu i kwietniu znacznie spowolniło postępy uczniów i powiększyły różnice między słabszymi i najlepszymi. W Szwajcarii sprawy związane z edukacją mają większy wymiar, bowiem tutaj do szkół trafiają dzieci licznych emigrantów, które uczą się języka dopiero od nauczyciela i kolegów. Rodzice często nie posługują się językiem obowiązującym w danym kantonie, nie są więc w stanie pomóc dzieciom w lekcjach - tłumaczy Mateusz Wielgosz, który pochodzi z Lubini Małej. 

 

 

Szwajcarzy nie mają problemów z przestrzeganiem nałożonych na nich restrykcji, ale i też nie brakuje im zwyczajnie ludzkiego podejścia do drugiego człowieka. - Nie ma dyskusji, że to czy tamto. Trzeba nosić maseczki, to wszyscy to przestrzegają - zapewnia Mateusz. - Siedziałam i czekałam na wykonanie testu, a pielęgniarz podszedł do mnie i grzecznie zapytał, czy może napiłbym się kawy, herbaty lub mięty i czy nie potrzebuję koca, jeśli jest mi zimno - dodaje.

 

 

W Londynie podobnie jak w Polsce

Restrykcje wprowadzone przez rząd są w dużej mierze podobne do tych obowiązujących w naszym kraju. Zamknięto salony fryzjerskie i kosmetyczne, nie funkcjonują baseny oraz siłownie. Co ciekawe zamknięto sklepy poza spożywczymi, optycznymi i farmaceutycznymi. Niektóre z marketów wprowadzają dodatkowe restrykcje. Na przykład w Tesco czy Sainsbury’s zakupy można robić wyłącznie pojedynczo.

 

- Restauracje, bary i kafejki są zamknięte do bezpośredniej obsługi. Wszystko kupuje się na wynos - mówi Izabela Smith, która do Londynu wyjechała 28 lat temu. Dodatkowo nie wolno spotykać się z osobami mieszkającymi w innym domu. Podobnie jak u nas wygląda wizyta u lekarza rodzinnego, który przyjmuje tylko wtedy, kiedy jest zagrożenie życia lub zachoruje dziecko. Szpitale funkcjonują normalnie, choć według naszej rozmówczyni zaczyna brakować w nich miejsca.

Wraz z początkiem roku szkolnego uczniowie po czasowej nieobecności wrócili do szkół.

 

 

Każdy rocznik przebywa na innym piętrze lub skrzydle budynku. Natomiast w klasy młodsze zostały podzielone na dodatkowe grupy. Nauczyciel może zbliżyć się do dziecka wyłącznie w maseczce i przy zachowaniu 2 metrów odległości. W szkole obowiązuje również noszenie maseczek, ale tylko na korytarzach - łumaczy Izabela Smith. 

 

 

Co do zasłaniania nosa i ust, to jest ono obowiązkowe w pomieszczeniach zamkniętych i środkach komunikacji publicznej. A jaki jest stosunek mieszkańców Londynu do nałożonych obostrzeń? - Około 95% londyńczyków przestrzega wszystkie nakazy. Zdarzają się tylko pojedyncze sytuacje, ale jest to naprawdę rzadkie - zapewnia Izabel Smith.

 

 

W Niderlandach przyjmiesz tylko dwóch gości

Od początku listopada obowiązują tutaj nowe restrykcje. W domu można przyjąć jedynie dwoje gości, identycznie jest na zewnątrz. Nie dotyczy to jednak rodzin oraz dzieci do 12. roku życia. Pozamykano muzea, teatry, kina, baseny, biblioteki, parki rozrywki oraz zoo. Nie ma zakazu organizowania wesel, ale może w nich wziąć udział tylko 20 gości. Limity dotyczą również ceremonii pogrzebowych. Maksymalnie może w nich uczestniczyć 30 osób.

 

 

Rząd nawołuje, abyśmy pozostawali jak najwięcej w domu. Zaleca się więc przede wszystkim pracę zdalną, chyba że nie można jej wykonywać. Mamy również unikać niepotrzebnych wyjazdów, zwłaszcza za granicę - mówi Wojciech Brodziński z Nowego Miasta, który od kilku lat mieszka w Niderlandach. 

 

 

Zasłanianie ust i nosa jest obowiązkowe w miejscach publicznych, ale dopiero od 13. roku życia. Natomiast od 1 grudnia maseczki ochronne będą wymagane również w pomieszczeniach zamkniętych. Rząd rozważa także zamknięcie szkół średnich oraz wprowadzenie godziny policyjnej w regionach o najtrudniejszej sytuacji epidemicznej. Nasz rozmówca podkreśla, że można liczyć na rządową pomoc. Firmy, które nie będą redukowały zatrudnienia, mogą liczyć na sfinansowanie 90 % kosztów płacowych. Zaoferowano także bezzwrotną pomoc, również osobom będącym na samozatrudnieniu.

 

 

W Niemczach okna w szkole cały czas na oścież

Niemieckie szkoły i przedszkola funkcjonują normalnie. Od uczniów wymaga się obowiązkowego noszenia maseczki, także w czasie lekcji. Okna w szkolnych klasach są przez cały czas otwarte. Co ciekawe nie odbywają się tutaj zajęcia z wychowania fizycznego oraz zaprzestano działalności kółek sportowych.

Szpitale funkcjonują normalnie, również lekarz rodzinny pracuje tak, jak przed pandemią -

 

Mój partner jest lekarzem. Ma własną przychodnię lekarza rodzinnego i pracuje w normalnym trybie. Nadal obowiązują go wizyty domowe czy dyżury poza przychodnią. Nie obowiązują u nas godziny senioralne, ale wprowadzono ograniczenia w sklepach, gdzie przebywać może 1 osoba na 10 metrów kwadratowych. W większości marketów nie można zrobić zakupów bez koszyka czy odpowiedniej torby. Maseczki, dezynfekcja rąk, dystans są już standardem od wiosny - zapewnia Arleta Knyk, jarocinianka z pochodzenia.

 

 

Państwo pomaga obywatelom. Rodzice, którzy otrzymują zasiłek rodzinny (Kindergeld) dostali jednorazowy dodatek w wysokości 300 euro na każde dziecko. Został on wypłacony automatycznie. W przypadku przedsiębiorstw dotychczas obowiązywały dwa programy grantowe: pomoc bezpośrednia w wysokości 9 lub 15 tys. euro oraz pomostowa. 1 lipca obniżono również stawki VAT.

 

 

Na początku listopada wprowadzono drugi lockdown. Zamknięto wtedy hotele, teatry, kina, baseny, biblioteki, siłownie, kluby fitness i salony urody. Restauracje i lokale gastronomiczne mogą przyrządzać jedzenie na wynos. - Przedsiębiorcy powyższych branż, zatrudniający do 50 pracowników otrzymają od państwa pomoc w wysokości 75% przychodu. Natomiast firmy zatrudniające większą liczbę osób otrzymają pomoc mniejszą, która zostanie określona na podstawie europejskiego prawa pomocy publicznej - tłumaczy Arleta Knyk.

 

 

Nasi sąsiedzi zza Odry również zobowiązani zostali do noszenia maseczek ochronnych w miejscach publicznych. Bez problemu można się tutaj wybrać na spacer do parku i lasu. Sprzeciw jednak budzą ciągle otwarte na oścież okna w szkolnych klasach.

 

Moje dziecko wraca do domu zziębnięte. Często choruje. To paranoja, aby o tym czasie roku cały czas wietrzyć sale - narzeka Marzena, która z rodziną mieszka od kilku lat w Niemczech.

 

 

Szwedzki rząd przestrzega konstytucji

W tym kraju restrykcje są znacznie mniejsze. Szwedzi przyjmują wszystko ze spokojem i bez paniki. Potrafią nawet żartować z powodu panującej pandemii. - Szwedzki rząd trzyma się konstytucji, uważając, że nie można zabierać praw i swobody obywatelom - tłumaczy pan Waldemar z Jarocina, który pracuje w Szwecji w rejonie Skania. Sklepy są czynne w każdy dzień tygodnia i nie obowiązuje nakaz zasłaniania ust i nosa. Natomiast zaleca się używanie środków dezynfekujących.

 

Tutaj raczej się wszystko rekomenduje niż nakazuje. Nawołuje się do pozostania w domu i unikania na przykład centrów handlowych. Co do szkół, to tylko szkoły średnie przeszły tylko na tryb pracy zdalnej - twierdzi Waldemar. 

 

Dotychczas w tym kraju obowiązywał jedynie zakaz organizacji imprez publicznych powyżej 50 osób. Niestety znaczny przyrost zakażeń kronawirusem zmusił również i Szwedów do zastosowania większych obostrzeń. Pierwszą poważną koronarestrykcją jest wprowadzenie od dzisiaj (24 listopada) limitu spotkań publicznych do 8 osób. To pierwsze tak daleko idące obostrzenie, a nie tylko dobrowolne zalecenie.

 


Francuzi „za” godzina policyjną, ale „przeciw” zamknięciu kościołów

Francja zdecydowała się na bardzo radykalne restrykcje. Szkoły pozostają jednak nadal otwarte, podobnie jak miejsca pracy oraz większość sklepów. Tutaj również nie ma problemu z wizytą u lekarza rodzinnego, a szpitale funkcjonują w normalnym trybie. Zamknięto natomiast bary i restauracje oraz nakazano zasłanianie ust i nosa. Jednym z najbardziej restrykcyjnych obostrzeń było wprowadzenie godziny policyjnej.

 

 

Każde wyjście z domu musi być uzasadnione. Francuzi mogą więc opuścić mieszkanie udając się do pracy, choć większość z nich pracuje zdalnie, do lekarza czy sklepu.Każdy musi posiadać specjalny certyfikat uzasadniający wyjście - wymienia pani Kazimiera, która mieszka w Arras. 

 

 

Większość mieszkańców tego kraju uznała za zasadne wprowadzenie godziny policyjnej. - Zawsze są ludzie za i przeciw, ale ogólnie większość twierdzi, że to dobre rozwiązanie - tłumaczy kobieta. - Po tym jak ludzie zaczęli manifestować i nawoływać do otwarcia kościołów, to biskupi francuscy uznali, że należy przestrzegać praw ustalonych przez władzę i nie modlić się publicznie - dodaje pani Kazimiera.

 

 

Szanowni Internauci. Komentujcie, dyskutujcie, przedstawiajcie swoje argumenty, wymieniajcie poglądy - po to jest nasze forum i możliwość dodawania komentarzy. Prosimy jednak o merytoryczną dyskusję, o rezygnację z wzajemnego obrażania, pomawiania itp. Szanujmy się. Również w sieci.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE