Jarocin: Czego boi się młodzież?

Opublikowano:
Autor:

Jarocin: Czego boi się młodzież? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Kultura

Nie chcemy grac pod publikę

Dziewczyny na konkursie Śpiewaj i walcz w Jarocinie rozpętały prawdziwą burzę. Odważnie mówią o tym, czego boją się młodzi ludzie, o czym marzą, z czym walczą. Skąd czerpią siłę i dlaczego czasem zakładają maski.

 

Muzyka, którą gra zespół New Estate. mieści się w ramach Indie popu/ Indie Rock, tak to określają wokalistki. Grono odbiorców nie jest ściśle określone, trafiają do różnych ludzi w rożnym wieku. Najbardziej zależy im na tym, aby odbiorcy zrozumieli przekaz i poczuli, to co zespół gra i śpiewa. Koncertują głównie w okolicach Jarocina można ich usłyszeć min. w Kontrapunkcie. W ostatniej edycji konkursu „Śpiewaj i walcz” zespół otrzymał wyróżnienie za piosenkę autorską, słowa i muzyka. W ramach nagrody do zwycięskiej piosenki „Burza” zostanie zrealizowany teledysk w studiu nagrań Południowej Oficyny Wydawniczej w Jarocinie.

 

Nie pozwolę żeby w ciemności coś ciebie dopadło..

 

 

Kaja Gruchalska wokalistka zespołu Ant Art z Jarocina i Kasia Krzyżaniak, autorka tekstów i muzyki, śpiewa i gra na gitarze w zespole Senders z Koźmina. Poznały się na konkursie muzycznym w Dobrzycy, w październiku ubiegłego roku. Od razu złapały ze sobą kontakt. Mówią, że czują, jakby znały się całe życie, że miały szczęście, bo znalazły prawdziwą przyjaźń, a to dziś rzadkość. Są ze sobą bardzo związane, co zresztą da się zauważyć kiedy razem śpiewają.

Kaja „przyprowadziła” przyjaciółkę do ojca Cordiana, opiekuna zespołu Ant Art i tak się zaczęła ich współpraca.

 

- Przyniosłam „burzę” do zespołu i zrobiłam rewolucję – żartuje Kasia.- Ponieważ sporo się zmienia, ze starego składu Ant Art niewiele zostało postanowiliśmy zmienić nazwę na New Estate.

 

Dziś zespół tworzą oprócz Kasi i Kai, Ania Balcerek – klawisze, Weronika Pieniężna – gitara , Kacper Słaboszewski – saksofon i Hubert Skowron – perkusja.

 

 

Czujemy się tacy nadzy…

 

Problemy i strach przed ludźmi, tak też wygląda codzienność nastolatków, życie nie zawsze jest kolorowe.

- Ludzie nie potrafią się porozumieć, nie rozmawiają ze sobą. Często jest tak, że nie potrafimy spojrzeć sobie w oczy i czegoś ważnego powiedzieć, tak na żywo - mówi Kaja. - Ograniczamy się do wirtualnej wymiany informacji i to jest najgorsze. Bo nic nie zastąpi bezpośredniej rozmowy z drugim człowiekiem. Kasia jest jedyną osobą, z którą o rzeczach ważnych, nie potrafię pisać, tylko potrzebuję „pogadać”.

 

Dziewczyny mówią, że „muszą się spotkać”, by pielęgnować w ten sposób przyjaźń.

 

- Walka o drugą osobę, o zdrową relację jest bardzo trudna. W miłości, przyjaźni- mówi Kasia - często ludzie oddają całego siebie drugiemu człowiekowi, a on nie potrafi tego przyjąć. Obnażamy się przed nim, pokazujemy: taka jestem, bez retuszu, bez maski. Mam swoje wady, ale staraj się je zaakceptować, bo one są cząstką mnie – dodaje.

 

„Czujemy się tacy nadzy, wywieszamy białe flagi” tymi bardzo wymownymi słowami piosenki dziewczyny przekazują emocje wielu rówieśników, którzy często czują się bezbronni w relacjach z innymi ludźmi. Niektórzy wolą się poddać się niż powalczyć o drugiego człowieka

Czego boją się młodzi…

 

Utraty kontaktu, takiego szczerego autentycznego i izolacji. Paradoksalnie w świecie gdzie wszystko jest na wyciągnięcie ręki, ludzie tak bardzo oddalają się od siebie. Tracą coś niezwykle cennego, poczucie ciepła, bliskości i nie zastąpią tego kolejne aplikacje, media społecznościowe to tylko namiastka, jakiś smutny ekwiwalent prawdziwych relacji.

 

- Boję się, że za chwilę będziemy tylko ze sobą pisać. Nie rozmawiać - mówi Kaja. - Z Kasią wypracowałyśmy sobie wspaniały kontakt, szkoda nam czasu na wysyłanie wiadomości do siebie, bo wiemy ile satysfakcji daje nam rozmowa twarzą w twarz.

 

W „internecie” niby wszyscy są razem, ciągle on line, ale samotni i anonimowi. Jednak kiedy przychodzi do konfrontacji w „realu” nic ich nie łączy, nie ma żadnych wspólnych tematów, blokada.

 

Zakładamy maski

 

 

Rozmowy z dorosłymi, z rodzicami często ograniczają się do pytań i odpowiedzi: jak w szkole? - Ok. - Coś się wydarzyło?- Nie. - Jak się czujesz? - Ok. No to dobrze. Każdy zakłada swoją maskę: rodzica, dziecka, ucznia w zależności od sytuacji. Każdy wchodzi w jakąś rolę.

 

Pokazanie swojej prawdziwej twarzy, zrzucenie kolejnej maski jest ryzykiem, ale bez tego „obnażenia się” nie zbudujemy niczego prawdziwego. Dziewczyny bardzo się starają nie udawać, zaczęły od tych relacji między sobą, ale… zdają sobie sprawę, że to jest niesłychanie ważne i trudne, dlatego Kasia słowami piosenki chce wywołać burzę, zwrócić uwagę na to, że taki problem istnieje.

 

- Zdarza mi się jeszcze, najczęściej w szkole, że zakładam maskę przykładnej, uśmiechniętej uczennicy- mówi Kasia. - Dlaczego? Po to, by ukryć zmęczenie. W szkole tak naprawdę tylko garstka osób widzi moją prawdziwą twarz, wie że jestem bardzo smutna, że mam bardzo dużo „na głowie”, bo nie umiem odpuszczać i to jset moją wadą. Nawet jak jestem bardzo zmęczona, próbuję to ukryć.

- „Obcy” nie rozumieją tego, że możesz się gorzej czuć- mówi Kaja - od razu dostajesz etykietkę: jesteś niemiła. Tylko ludziom, których się zna lepiej, ma się zbudowaną jakąś relację można powiedzieć prawdę. Dlaczego? Dlaczego młodzi ludzie odmawiają sobie prawa to bycia w stu procentach sobą niezależnie od sytuacji?

 

 

Potrzebują akceptacji innych..

 

- Nie lubię takich sytuacji, kiedy ktoś źle o mnie myśli, kiedy komuś „coś n ie pasuje”. Wiem, że zawsze może znaleźć się ktoś niezadowolony, ale chcę mieć poczucie, że ze swojej strony zrobiłam wszystko.

 

Jakich granic nie przekraczacie?

- Nie chcę grać muzyki. Której nie czuję- mówi Kasia. - Nawet jak bym dostała jakieś super zlecenie np. napisz piosenkę radiową „cukierkową” taką żeby się wszystkim podobała. Nie napisałbym, bo ona wtedy nie byłaby moja. Chcę w mojej muzyce pozostać autentyczna w stu procentach, nawet jeśli nie oznacza to komercyjnego sukcesu. Chciałabym żeby ludzie lubili mnie i szanowali za taką muzykę jaka we mnie gra – dodaje.

 

Magia sceny…

 

W czasie występu, kiedy dziewczyny stoją przed publicznością, to najważniejsza dla nich jest ta niesamowita energia, jaka stamtąd płynie. Motywuje do działania. Każdy występ jest magiczny, jest niepowtarzalnym przeżyciem. Wtedy są w stu procentach sobą, są autentyczne i taki przekaz od nich płynie. Pewnie dlatego zyskują wśród rówieśników taką popularność. Co deprymuje? Dziewczyny mówią, że najbardziej stresują się wtedy, jak coś nie jest dograne. Każdy koncert pieczołowicie przygotowują, dużo ćwiczą. Wszystko musi grać, śmieją się.

 

 

Marzenia się spełnia...

 

Kasia z Sendersami chce w wakacje nagrać płytę, mają już wystarczająco dużo materiału. Pieniądze na jej wydanie zarabiali grając koncerty, wspiera ich także burmistrz Koźmina oraz ośrodek kultury. Największym problemem, według wokalistki, jest jednak zgranie wszystkiego w czasie, żeby każdy wiedział co i jak ma grać, to jest najtrudniejsze. W przyszłości Kasia chciałby zarabiać na życie jako niezależny muzyk, uważa, że to obecnie jest bardzo trudne. „ Żeby się nie zepsuć na scenie- mówi. - Nie dać się kupić. Być sobą cały czas. Utrzymywać się z własnej muzyki, żeby ludzie to kupowali. Dzisiaj bardzo dużo artystów, żeby być na topie, gra pod publiczność. Nie wszystkich stać na niezależność, a ja właśnie tego chcę.

Kaja marzy o tym żeby przez całe życie towarzyszyła jej muzyka, niekoniecznie wielka kariera. Chciałaby żeby w jej życiu grało. Żeby mogła pisać muzykę i teksty „na jakąś duża scenę”.

 

Dziewczyny wierzą w to, że mogą stworzyć coś oryginalnego, niepowtarzalnego. Są w stanie zaskoczyć publiczność. Szczerością, autentycznością przekazu, że bycie sobą jest najważniejsze.

 


 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE