Urząd tnie godziny, nauczyciele boją się zwolnień [AKTUALIZACJA]

Nauczyciele z publicznych placówek oświatowych w gminie Jarocin nie wiedzą jeszcze, czy od września nadal będą mieli pracę. W większości szkół panuje fatalna atmosfera.

- W ubiegłym roku przed końcem kwietnia każdy dostał od dyrektora kartkę, na której miał napisane, ile będzie miał godzin, w jakich klasach itd. W tym roku nie wiemy jeszcze nic - mówi nam jedna z nauczycielek, która pracuje w gminnej szkole podstawowej.

Zamieszanie jest związane z arkuszami organizacyjnymi. To jeden z najważniejszych dokumentów w każdej szkole. Jest swoistym „rozkładem jazdy” na kolejny rok szkolny. Zgodnie z przepisami, dyrektorzy mają obowiązek przedstawić je organowi prowadzącemu, czyli burmistrzowi, do końca kwietnia. Następnie trafiają one do wydziału oświaty w urzędzie miejskim. - Maj to okres konsultacji z urzędnikami, którzy mówią np. „tu musisz zmienić, tu poprawić, tu się nie zgadza”. I do końca maja burmistrz musi te arkusze w ostatecznym kształcie zatwierdzić. W tym roku w Jarocinie jest to robione w bardzo dziwny sposób - mówi anonimowo dyrektorka jednej ze szkół.

Nasi rozmówcy relacjonują przebieg szkolenia, które odbyło się pod koniec marca. Zaproszono na nie dyrektorów gminnych placówek oświatowych. Dotyczyło przygotowywania arkuszy organizacyjnych i prowadziła je Elżbieta Rabenda z Lęborka, inkasując za to 2,5 tys. zł. - Spotkanie można podsumować krótko - oszczędności, oszczędności i jeszcze raz oszczędności - mówi jeden z uczestników. Z jego relacji wynika, że zastosowanie się do zaleceń ekspertki może oznaczać redukcję kadry pedagogicznej w każdej placówce. Tajemnicą poliszynela jest, że „do odstrzału” w pierwszej kolejności mają być ci nauczyciele, którzy pracują w świetlicach. Inne zmiany mają dotyczyć łączenia mniej licznych oddziałów w większe.

Informacji tych nie potwierdza wiceburmistrz. - W dwóch placówkach zaleciliśmy połączenie oddziałów, czyli są to incydentalne przypadki. Badania pokazują, że liczebność oddziałów nie przekłada się na jakość nauczania - twierdzi Robert Kaźmierczak. - W ostatnich latach burmistrz i jego zastępcy nie analizowali arkuszy organizacyjnych. Efekt jest taki, że dokładamy do subwencji oświatowej 4,5 mln zł. Część dyrektorów totalnie rozpuściła finanse swoich placówek. Negatywnym przykładem jest Gimnazjum nr 1 w Jarocinie, gdzie gmina dołożyła 788 tys. zł – twierdzi wiceburmistrz i dodaje: – Z drugiej strony, jeśli w SP nr 4 i w Mieszkowie wystarczy subwencji oświatowej, to oznacza, że tam jest dobrze zrobiony arkusz organizacyjny. Zdaniem Kaźmierczaka w niektórych szkołach na siłę tworzy się mniejsze klasy, by chronić etaty nauczycieli.

Jak wynika z informacji otrzymanych od dyrektorów niektórych placówek, urząd ograniczył w ich szkołach liczbę godzin. Nie wiadomo jeszcze, czy konieczne będą zwolnienia.
 

[AKTUALIZACJA]

Notatka została opracowana na podstawie artykułu z poprzedniego numeru "Gazety Jarocińskiej". Po jej ukazaniu się pracownicy wydziału oświaty poinformowali nas, że część informacji się zdezaktualizowała. Jak sytuacja wygląda aktualnie - o tym na portalu w przyszłym tygodniu.

Debata „Czy warto oszczędzać na oświacie?” odbędzie się 25 maja (poniedziałek) w siedzibie redakcji „Gazety Jarocińskiej” (Hala Odlotów, ul. Kasprzaka 1a w Jarocinie). Początek o godz. 18.30. Wstęp wolny.

Swoją obecność potwierdzili już Sławomir Broniarz, prezes Zarządu Głównego Związku Nauczycielstwa Polskiego; Robert Kaźmierczak, wiceburmistrz Jarocina; Marek Krzyżostaniak, menedżer oświaty, wykładowca w Studium Doskonalenia Menedżerów Oświaty w Kaliszu i Gnieźnie, a także Anna Iwicka, przewodnicząca Rady Rodziców w Przedszkolu nr 5 w Jarocinie.

Jeśli macie pytania do uczestników debaty – przesyłajcie je na adres k.gorski@jarocinska.pl