Sesja w Jarocinie. Będą głosować nad odwołaniem dyrektora, który jest radnym

Opublikowano:
Autor:

Sesja w Jarocinie. Będą głosować nad odwołaniem dyrektora, który jest radnym  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Tylko jedna uchwała znalazła się w programie dzisiejszego nadzwyczajnego posiedzenia Rady Miejskiej Jarocina.



Radni będą głosować nad wyrażeniem zgody na zwolnienie z pracy Przemysława Masłowskiego, dyrektora Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, który w środę dostał wypowiedzenie od starosty Teodora Grobelnego.

A, że Masłowski jest miejskim radnym, potrzebna jest opinia rady na temat możliwości rozwiązania z nim stosunku pracy.

Po odwołaniu starosty Bartosza Walczaka jest to kolejne zwolnienie z pracy w powiecie. Do tej pory ze stanowiskiem musieli się pożegnać asystent starosty Wojciech Raś, wicestarosta Mikołaj Szymczak, sekretarz powiatu Ireneusz Lamprecht oraz prezes szpitala Marcin Jantas.

Radni miejscy zbiorą się dzisiaj w sali sesyjnej jarocińskiego Ratusza, początek obrad o godz. 14.00.

[AKTUALIZACJA 14:04]

[14:06]

Początek sesji. W posiedzeniu uczestniczy teraz 15 radnych. Jest burmistrz Adam Pawlicki i jego zastępcy, a także sekretarz gminy.

[14:16]

Rada nie zgodzi się na rozwiązanie stosunku pracy z radnym, bo jak uzasadniono, zarzuty mają związek z wykonywaniem mandatu radnego. Więc obligatoryjnie radni miejscy nie mogą zgodzić się na rozwiązanie stosunku pracy z Masłowskim.

[14:25]

Przemysław Masłowski przedstawia swoje stanowisko. Mówi między innymi o tym, że zwolniono go ze świadczenia pracy w okresie wypowiedzenia. - Prawdopodobnie przyczyną tego odsunięcia jest to, aby nie dopuścić mnie do kontroli kompleksowej, która w tej chwili odbywa się w PCPR – tłumaczy Masłowski.

Jednym z kontrolujących ma być krewny wicestarosty (dokładnie siostrzeniec Mirosława Drzazgi). - Jak to w PiS-ie - komentuje głośno burmistrz Adam Pawlicki.

Masłowski mówi między innymi o tym, że nowy starosta nie znalazł czasu, by się z nim spotkać i porozmawiać. Były dyrektor twierdzi też, że informował przełożonego o tym, iż będzie uczestniczył w sesjach.

- Sytuacja z archiwum wygląda tak, że PCPR w roku 2016 zmieniało siedzibę, negocjacji zmiany siedziby z PKP podjął się pan wicestarosta Mirosław Drzazga - tłumaczy. - Od razu otrzymaliśmy pomieszczenia piwniczne z PKP, miała być tylko dodatkowa umowa. Te pomieszczenia zostały przystosowane i dokumenty były odpowiednio zabezpieczone, natomiast pan Drzazga dalej prowadził negocjacje. W pewnym momencie otrzymał ofertę z PKP i okazało się, że pomieszczenia dolne są droższe niż te górne.

- Jeżeli chodzi o utratę zaufania, czy moje uczestnictwo jako radnego w obradach rady, to jest jakieś kuriozum. Te daty wskazywane ni jak się nie potwierdzają z moim uczestnictwem w radzie. Tam są daty, gdzie ja nie byłem radnym – wskazuje Masłowski i dostaje oklaski od części urzędników.

[14:39]

Głos zabrał burmistrz Adam Pawlicki: - Jest to świadome łamanie prawa - ocenia szef gminy. - Działają na szkodę powiatu, bo zarząd będzie musiał płacić dwóm sekretarzom, dwóm dyrektorom PCPR-u. To jest skandal. W jaki sposób robi się skok na koryto po szyldem Prawa i Sprawiedliwości. Tutaj wydaje się w powiecie, że ponieważ mają koalicjanta z PiS-u mogą robić wszystko. Pomylą się i to szybko.

Trwają słowne przepychanki między burmistrzem, urzędnikami, a radną Lidią Czechak (PiS) i radnym Ryszardem Kołodziejem (PSL).

[15:03]

Wiceburmistrz Witosław Gibasiewicz tłumaczy radnym, że rada musi odmówić zgody na zwolnienie radnego, bo w przeciwnym wypadku, radni musieli by złamać prawo. - Mówiliśmy o kuriozum, jakim są przytoczone daty. Pan radny zaczął uczestniczyć w posiedzeniach w tej kadencji, pierwsze posiedzenie było 1 grudnia 2014. Są daty wcześniejsze, gdzie Masłowski nie był radnym, a to mu się zarzuca - uzasadnia Gibasiewicz. - Tylko cztery przypadki są prawdziwe, pozostałe to są jakieś insynuacje. To nie tylko łamanie prawa, ale kłamstwo. W ten sposób trzeba do tego podchodzić.

Radna PiS widzi to inaczej. - Opinie sądu, co do kwestii zwolnienia radnego, są różne. Ja nie miałam przypadku przywrócenia do pracy. I o tym zdecyduje sąd. On oceni, czy złamaliśmy czy nie prawo - odpowiada radna Lidia Czechak.

Gibasiewicz odpowiada, że już sam wniosek starosty jest łamaniem prawa.

Radny Ryszard Kołodziej ma pretensje do przewodniczącego. - Udziela pan głosu burmistrzowi, który wali mowę polityczną i obraża kogo się da. Pan Gibasiewicz nie jest od pouczania mnie. Ja też potrafię czytać prawo i statut gminy - mówi radny PSL-u. - Jeżeli chcecie sobie partyjne wiece uprawiać, to nie sali sesyjnej.

- Muszę przyznać, że niestety w takim tumulcie, który się rozpoczął, też pan zabrał głos. Ale przypominam, że to przewodniczący decyduje komu i w jakim momencie udziela głosu. Prawo do zabrania głosu przez burmistrza jest w statucie, jeżeli się zgłasza, widzę ku temu podstawy, to głosu udzielam. Rozumiem, że to mogło zaboleć pana radnego, natomiast informuje, że każdy, kto zabiera głos na tej sali, zabierają go na własną odpowiedzialność, mając pełną świadomość skutków – uzasadnia Banaszyński.

- PiSowski sąd nie będzie miał problemu, żeby to ocenić – komentuje sekretarz Michał Fijałkowski.

Radny Paweł Adamkiewicz złożył wniosek o głosowanie imienne i wyraził ubolewanie, że w posiedzeniu nie uczestniczy starosta i jego zastępca. - To pismo starosty wprowadza nas jako radnych w błąd. Ubolewam, że zarząd powiatu chowa głowę w piasek - mówi członek ZJ.

Radny Jan Krakowiak (ZJ). - Chciałem się odnieść do kłamliwych zarzutów. Jako przewodniczący Komisji Rewizyjnej miałem okazję pracować z panem Masłowskim, który bardzo konstruktywnie włącza się w pracę komisji i zawsze postrzegałem go jako człowieka, który przestrzega prawo i jest rzetelny – ocenia. Zwraca się do radnych Kołodzieja i Czechak. - Proszę o zachowanie spokoju i zachowanie swoich czynności w trakcie sesji z regulaminem.

Jan Krakowiak nazwał zarząd powiatu „kłamliwą kliką, która dorwała się do władzy w powiecie.”

- Pana słowa też nie przystojną, bo jeśli mówimy o klikach, to zacznijmy od tej gminnej. Panie przewodniczący, ja nie jestem żadnym stronnikiem starostwa, ani starosty. Chciałem zwrócić uwagę, że podczas dzisiejszej sesji, to radni powinni zabrać głos, a pan udziela głosu burmistrzowi, który atakuje wszystkich - odpowiada radny Ryszard Kołodziej. - Zgadzam się z tym, że przedstawiciel starostwa powinien być i odnieść się do tych rzeczy. Jest błąd w tym wniosku i to powinniśmy brać pod uwagę. Byłem radnym, pracowałem i chcąc brać udział w posiedzeniu, żeby nie robić problemu komórce płacowej, brałem urlop. Czas kiedy radny uczestniczy w posiedzeniach rady, nie powinien być doliczany do czasu pracy. Nie odgrywam żadnej politycznej roli w radzie, chciałbym, żeby to się sprawnie odbyło. Dlaczego nie traktujemy wniosku starosty literalnie tak, jak on jest napisany. Kiedy zabieram głos, to nie jako zielony, czy czerwony, tylko mieszkaniec gminy Jarocin.

- To bardzo ciekawe stanowisko, że pan Ryszard próbuje stawać z boku i nie przyznawać się do partii PSL – ocenia przewodniczący Banaszyński. - Nic nie stało na przeszkodzie, aby któyś z radnych zaproponował inny wariant podjęcia decyzji.

[Z PRZYCZYN TECHNICZNYCH RELACJA ON-LINE została wyłączona]

[15:30]

Wiceburmistrz Gibasiewicz jeszcze raz przypomniał, że w przypadku opiniowania uchwały o rozwiązanie stosunku pracy z radnym, rada nie ma swobody.

- Sprawa mnie zbulwersowała i spytałem byłego starostę, czy wiedział, czy wyrażał zgodę na udział pana radnego w komisji czy sesji i twierdzi, że tak - mówi wiceburmistrz. - Myślę, że w tym wypadku nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości.

- Pan starosta wysłał nam pismo, po zwolnieniu radnego Masłowskiego. Gdybyśmy się zgodzili na zwolnienie, złamalibyśmy prawo. Odmówienie jest naszym obowiązkiem – ocenia radny Marek Tobolski (ZJ). - Spodziewaliśmy się tego kroku, ale nie myśleliśmy, że zrobią to w taki głupi sposób.

- Komórka sprzątaczek lepiej by to napisała i sformowała niż to, co żeśmy dostali - stwierdził przewodniczący mówiąc o wniosku starosty. - Władze powiatowe starają się udowodnić, że prawo można potraktować „z buta”.

Zdzisław Wojciechowski. - Uczestnictwo radnego w sesjach, to nie jest dla mnie podstawa. Nie będę mówił o polityce, ale po to jest radny, żeby on działał - zauważa rajca i odniósł się do uwag Ryszarda Kołodzieja. - Pracodawca musi zwalniać, mnie zwalniał i płacił. Ustawa na to pozwala.

Radna Anna Piasecka uważa, że radny Masłowski powinien móc uczestniczyć w kontroli w PCPR, żeby mógł bronić swojego stanowiska.

Przewodniczący pyta Masłowskiego o okoliczności wręczenia wypowiedzenia. Masłowski uważa, że powodem jego zwolnienia, było „zanegowanie przez niego kontroli, która przyszła do PCPR”.

- Znamienne jest to, że przychodzą dwie osoby na kontrolę i nie ukrywają, że chcą uderzyć w archiwum. To mnie dziwi - mówi Masłowski. - Ci dwaj panowie są żółtodziobami jeśli idzie o kontrolę i od razu sprzedali temat kontroli. Ja przeszedłem niejedną kontrolę, różnych instytucji, jeszcze nigdy osoby nie przyszły bez zapowiedzenia, bez wylegitymowania. Pierwszego dnia nawet nie wpisali się do książki. Oni wiedzą, że ja bym tego żądał na bieżąco, ale lepiej nie mieć przeciwnika.

- Mój czas pracy jest dość nieograniczony, pracuję w godzinach popołudniowych, kiedy odbywają się sesje rady powiatu i za to nikt mi nie płaci. Myślę, że ten bilans się wyrównuje – tłumaczy były dyrektor PCPR.

Głosowanie. 14 za, 1 przeciw (Kołodziej) i jeden wstrzymujący (Czechak) – uchwała została przyjęta. Radny Masłowski nie głosował. Tym samym rada nie zgodziła się na rozwiązanie stosunku pracy z rajcą ZJ. 

[15:40]

KONIEC SESJI

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE