Jarocin. Samorząd Jarocin. Powiat Jarociński. Ziemia Jarocińska. Wybory w Jarocinie
Kadencyjność w samorządzie? Taki pomysł chce przeforsować rządzące Prawo i Sprawiedliwość.
- Wyzwala to oddolną inicjatywę społeczną. Dzisiaj niestety jest tak, że wiele być może bardzo wartościowych osób nie chce tworzyć swoich chociażby lokalnych komitetów poparcia dlatego, iż są przeświadczenie, że nie wygrają, nie przebiją się ze swoją wizją gminy, województwa, powiatu. W ten sposób rezygnują z tej działalności ponieważ uważają, że dotychczasowy, pełniący funkcję często wiele, wiele lat wójt, burmistrz czy prezydent miasta, ma już na tyle zbudowaną strukturę, że te nowe osoby, nowe komitety, inicjatywy, tak naprawdę są w ten sposób zabijane - mówiła w trakcie konferencji prasowej Beata Kempa, szefowa kancelarii premiera.
Wedle zapowiedzi PiS zmiany dotoczyłyby właśnie funkcji pełnionych w samorządzie jednoosobowo – chodzi o wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Przy okazji na wyborach mają pojawić się nowinki – między innymi przejrzyste urny.
- Na pewno będziemy chcieli wprowadzić tę kadencyjność. Natomiast decyzja co do tego, od kiedy będzie to funkcjonowało, czy będą się liczyły te kadencje, które są za nami, to zależy od Trybunału Konstytucyjnego - mówił prezes PiS Jarosław Kaczyński w telewizji publicznej.
Nowości w ordynacji miałyby obowiązywać już w wyborach w 2018 roku. O ile wiele osób oczekuje właśnie takich zmian, o tyle pomysł by pod uwagę brano dotychczasowe działanie w samorządzie wójta czy burmistrza, budzi uzasadnione zastrzeżenia, zwłaszcza prawników. Przy okazji łamie zasadę, że prawo nie działa wstecz.
W pierwszej chwili wydaje się, że w przypadku Ziemi Jarocińskiej oznacza, to poważne zmiany na lokalnej scenie samorządowej. Wójt Kotlina Mirosław Paterczyk właśnie jest na półmetku swojej drugiej kadencji. Dla niego zmiany oznaczałyby koniec na fotelu szefa gminy. Podobnie w przypadku wójta Nowego Miasta. Jeśli idzie o staż, Aleksander Podemski nie ma sobie równych. Rządzi gminą nieprzerwanie od ćwierćwiecza i nawet wprowadzenie bezpośrednich wyborów nie było mu w stanie zagrozić.
Jacek Jędraszczyk również jest burmistrzem Żerkowa od 6 lat. Karierę w samorządzie zaczął od funkcji urzędniczych – po kolei był sekretarzem, potem p.o. burmistrza by wreszcie wygrać wybory. Choć zawsze miał mocnych kontrkandydatów (ostatnio dwóch) udawało mu się zdobyć największą liczbę głosów. Mówi się jednak, że będący na progu wieku emerytalnego Jędraszczyk, może sam zrezygnować z walki o fotel szefa gminy.
Dariusz Strugała również rządzi gminą Jaraczewo od niemal dwóch dekad. Najpierw wybrany przez zarząd, a potem dwukrotnie w bezpośrednich wyborach. Gdyby wprowadzono zapowiadane zmiany, teoretycznie kariera Strugały mogłaby się również zakończyć wraz ze schyłkiem tej kadencji. Jest jednak jeden szkopuł – w trakcie tej kadencji Jaraczewo odzyskało prawa miejskie, a Strugała z wójta stał się burmistrzem i to bez głosowania. Jak to zostanie potraktowane?
Przeciwnicy Adama Pawlickiego, który rządzi w Jarocinie od 2002 roku, tuż po ujawnieniu zmian odtrąbili sukces. - Kończy się kariera pana burmistrza – pisano w mediach społecznościowych. Czy aby na pewno? Warto pamiętać, że obecny szef gminy wygrał pierwsze wybory bezpośrednie. Potem zwykle nie potrzebował drugiej tury i mandat burmistrza dostał też w 2006 roku i 2010 roku. Rok później, czyli w trakcie trzeciej kadencji, musiał rozstać się z fotelem szefa gminy. Nastąpiła więc przerwa.
Do samorządu wrócił wrócił jednak przebojem w 2014 roku, pokonując aż pięcioro kandydatów. Teoretycznie zapowiadane zmiany PiS-u nie zamykają więc Pawlickiemu drogi do ubiegania się o reelekcję w 2018 roku. Chyba, że PiS wprowadzi zasadę jak w przypadku prezydenta państwa, co wydaje się raczej niemożliwe.
Jak wam się podoba pomysł kadencyjności? Czekamy na merytoryczne komentarze.
