Jarocin. Manifestacja na rynku. Kierowcy zawracali. Burmistrz był zdenerwowany? [WIDEO]

Opublikowano:
Autor:

Jarocin. Manifestacja na rynku. Kierowcy zawracali. Burmistrz był zdenerwowany? [WIDEO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

Ponad dwadzieścia osób wzięło udział w manifestacji przeciwko otwieraniu jarocińskiego rynku dla samochodów. Wiele osób z daleka przyglądało się happeningowi. Pojawili się także policja i władze miasta.

– Jestem za tym, żeby tego ruchu samochodów na rynku jednak nie było, bo są tutaj dzieci, ludzie chcą spokojnie odpocząć. Mam nadzieję, że ten ruch nie zostanie wprowadzony – mówiła jedna z osób, które przyszły na manifestację.

Nie mamy nawet trawnika. Nie mamy huśtawki, nie mamy drabinki, nie mamy boiska. Nasze dzieci bawią się na ulicy, bawią się na rynku. Nie jest to miejsce wymarzone, ale jeżeli wprowadzi się ruch na rynek, będzie to dodatkowo niebezpieczne miejsce – tłumaczyła Ewa Hejduk, mieszkanka Śródmieścia, która również wzięła udział w akcji.

Jeden z mieszkańców Śródmieści zwrócił uwagę, że dostał mandat, bo nie zapłacił za parking. Pytał, dlaczego więc na rynku stoją samochody i nie dostają mandatów. Dziennikarz portalu spytał patrol policji, który przyjechał zabezpieczać manifestację, ile mandatów wystawił. Odpowiedź – w materiale wideo.

Niektórzy pytali, gdzie jest burmistrz Jarocina. – Nie ma go, schował się! – odparła jedna z protestujących. Chwilę później Adama Pawlickiego, jego zastępcę Roberta Kaźmierczaka i radnego Ziemi Jarocińskiej Rajmunda Banaszyńskiego zauważono, jak z daleka przypatrywali się manifestacji. Zapytany przez dziennikarza, czy na rynku będzie ruch samochodów, Adam Pawlicki odparł, że z dziennikarzem rozmawiać nie będzie. Więcej w materiale wideo.

Uczestnicy manifestacji mieli ze sobą trąbki kibica, którymi demonstrowali, jak będzie głośno, gdy burmistrz pozwoli samochodom na jazdę przez rynek. Doszło też do spięcia, gdy wśród manifestujących pojawił się sklepikarz i próbował przekonać ich, że ruch pojazdów przysporzy mu klientów. – My chcemy mieć spokój, proszę pana – mówili. – A my chcemy mieć równe szanse z innymi – odpierał handlowiec.

Głos zabrał też wiceburmistrz Robert Kaźmierczak, który w poprzedniej kadencji, będąc w opozycji do ówczesnego burmistrza Stanisława Martuzalskiego, zrobił wiele, by ruchu na rynku nie było. Dziś skrytykował Mariusza Taczałę, organizatora akcji. – Ja z burmistrzem nie zgadzam się w kwestii wprowadzenia samochodów na rynku, a nie czuję się adresatem słów, które pan przypisuje burmistrzowi. Proszę nie manipulować faktami. Z moim szefem w tej kwestii różnię się, a nie czuję się wariatem – stwierdził. – Po co debatować, skoro i tak opinia mieszkańców jest… nie powiem gdzie. Kilkadziesiąt osób wpłynęło na burmistrza w taki sposób, że chce wprowadzić ruch, ale tysiące osób, które wypowiedziały się przeciwko wprowadzeniu samochodów są lekceważone – odparł Taczała.

Pomysłodawca akcji jest zadowolony. – Przyszło więcej osób niż przypuszczałem, zwłaszcza przy tej pogodzie – ocenia Mariusz Taczała. – Dzieci rysowały po kostce brukowej, puszczały bańki, ale też przeganiały samochody znakami zakazu wjazdu. Było to wyjątkowo skuteczne, bo kierowcy zawracali i jechali w inną stronę – opisuje organizator. Czy burmistrz Adam Pawlicki złożył jakąkolwiek deklarację? – Burmistrz Jarocina bacznie nam się przyglądał, ale niestety nie wyraził swojej opinii na temat samochodów na rynku – odpowiada Taczała.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE