Inwazja much. Wchodzą do oczu, nie można wyjść z domu [WIDEO]

Opublikowano:
Autor:

Inwazja much. Wchodzą do oczu, nie można wyjść z domu [WIDEO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości

– Liczba much, która się pojawia, jest przeogromna. Żyję w tej wsi 58 lat i czegoś takiego nie widziałam – mówi jedna z mieszkanek.

Mieszkańcy gminy Jaraczewo protestują przeciwko powiększeniu fermy norek w Łobzie. Na ostatniej sesji wiceprzewodniczący rady Roman Matuszak wręczył wicewójtowi petycję i listę z podpisami setek mieszkańców proszących o pomoc.

Perspektywa planowanego powiększenia obsady norek na fermie w Łobzie z 23 do 83 tysięcy zwierząt, oburzyła mieszkańców okolicznych miejscowości, którzy narzekają na uciążliwy zapach i obawiają się zatrucia środowiska.

Radna Joanna Koźlik przedstawiła na ostatniej sesji pismo od mieszkańców skierowane do gminnych rajców i wójta, podpisane przez ponad 270 osób.

Głos w sprawie zabrali też zainteresowani mieszkańcy miejscowości, którzy przyszli na sesję. - To ludzie mieszkający w gminie wybierali wójta, a nie państwo Piwońscy (właściciele fermy – przyp. red.). W tej chwili wójt powinien stanąć po naszej stronie, gdyż dzieje nam się krzywda i poruszyć sprawę, bo mieszkańcy krajów Beneluksu i Skandynawii kupują w Polsce futra, a na swoim terenie takich ferm nie chcą, bo są zabronione ze względu na zagrożenie ekologiczne - tłumaczył Andrzej Ciesielski.

Wtórowała mu Ewa Smykowska, która zwróciła uwagę, że przez roje owadów już nie można normalnie funkcjonować. - Liczba much, która się pojawia, jest przeogromna. Żyję w tej wsi 58 lat i czegoś takiego nie widziałam. Nie można wejść ani wyjść z domu. Żadne środki nie pomagają. Żadne firanki nie działają […]. Można użyć jakichś środków chemicznych, ale one działają tylko przez określony czas - tłumaczyła.

Kobieta zwróciła także uwagę na fakt, iż lokalna społeczność zdecydowanie więcej traci, niż zyskuje na tego typu hodowlach, a rządy krajów Europy Zachodniej - jak zauważyła - zabraniają u siebie stawiania ferm norek.

Radna Koźlik wyjaśniła obecnym na sesji, że trudnością dla niej było wysiedzieć w ogrodzie Ewy Smykowskiej i doskonale rozumie, dlaczego mieszkańcy walczą o niepowiększanie hodowli norek. - Normalnie muchy wchodzą do oczu. Tak można powiedzieć - stwierdziła.

Czy jest możliwość definitywnego rozwiązania problemu z uciążliwymi fermami, a nie rozpatrywanie każdej sprawy osobno? Zdaniem radnych i urzędników - tak. - Tu mogą nam jedynie pomóc posłowie, wprowadzając odpowiednie ustawy, tak jak to ma miejsce w innych państwach, o zakazie hodowli norek na terenie kraju. Wówczas problem będzie rozwiązany - wyjaśnił Stanisław Andrzejczak, wicewójt.

„Gazeta Jarocińska” skontaktowała się z współwłaścicielem fermy, by zapytać, jak odnosi się do protestów mieszkańców zaniepokojonych perspektywą zwiększenia obsady norek. - Przy każdej hodowli jest jakiś zapach i nie uważam, żeby to był fetor, bo jeśli ktoś przejeżdża obok fermy, wątpię, by poczuł taką woń. Oczywiście są okresy, kiedy wywozi się obornik. Wtedy może być wyczuwalny brzydki zapach, ale to są dwa-trzy okresy w roku. Poza tym to jest nawóz naturalny, do którego mieszkańcy powinni się przyzwyczaić - tłumaczy Konrad Piwoński.
 

Od mieszkanki Łobza, za pośrednictwem formularza „Daj znać”, dostaliśmy zdjęcia i film, na których widać, jak bardzo uciążliwe są muchy.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE