Go Ahead chce 75 tys. zł od organizatora pola namiotowego [AKTUALIZACJA]

W niedzielę portal informował, że gmina Jarocin straciła blisko 20 tysięcy złotych, nie dopuszczając do przetargu na organizację festiwalu agencji Go Ahead. Firma się odwołała i wygrała, więc Jarocin musiał zapłacić 19.148 zł kosztów postępowania przed Krajową Izbą Odwoławczą.

„W jeszcze gorszej sytuacji znalazł się podobno jarociński przedsiębiorca, który w ramach porozumienia z Go Ahead organizował w ostatnich latach pole namiotowe podczas festiwalu. Jak poinformował wiceburmistrz, teraz poznańska firma chce od biznesmena aż 75 tys. zł za to, że... na polu odbywały się koncerty” – pisze „Gazeta Jarocińska” w aktualnym wydaniu.

Organizator pola namiotowego nie chciał rozmawiać z Piotrem Ignasiakiem, dziennikarzem „Gazety Jarocińskiej”.

Rozmowa z Markiem Kurzawą, współwłaścicielem agencji Prestige MJM, która zorganizuje Jarocin Festiwal 2015, już jutro na portalu Jarocinska.pl.

[AKTUALIZACJA – godz. 17.50]

Agencja Go Ahead tłumaczy swoje postępowanie.

– Pan wiceburmistrz (Robert Kaźmierczak – przyp. red.) się bardzo mocno mija z prawdą. Absolutnie nie jest to chęć uzyskania odszkodowania za to, że na polu namiotowym odbywały się koncerty, tylko ze względu na to, że według naszej wiedzy pole namiotowe nie było ubezpieczone. Nie przedstawiono nam też regulaminu pola namiotowego, choć zgodnie z umową powinno to zostać uczynione. To samo dotyczy polisy. Można uznać, że stwarzało to bezpośrednie zagrożenie dla uczestników festiwalu. Dodatkowo organizator pola namiotowego wbrew umowie nie wystąpił o naszą zgodę na działanie sceny muzycznej na polu. A powinien to zrobić, gdyż był bardzo jasny zapis umowny tego dotyczący – mówi Tomasz Waśko z agencji Go Ahead.

Dodaje, że umowa związana z prowadzeniem pola namiotowego była trójstronna, a więc podpisana nie tylko przez Go Ahead i firmą Stal-Mar, ale także przez gminę Jarocin.

– Tak naprawdę to gmina również powinna się zgłosić do pana przedsiębiorcy z Jarocina, który prowadził pole namiotowe, ponieważ gminie przysługuje odszkodowanie w wysokości 25 tys. zł. Jeśli gmina tego nie zrobi, to prawdopodobnie według naszej wstępnej wiedzy będzie to mogło zostać uznane za działanie na szkodę gminy – uważa Tomasz Waśko. – Tym samym działania pana Kaźmierczaka sprawią, że gmina być może straci kolejne pieniądze w związku z organizacją festiwalu w tym roku po wcześniejszej utracie blisko 20 tys. złotych w wyniku postępowania przed KIO – dodaje.

Co na to Robert Kaźmierczak, wiceburmistrz Jarocina?

Potwierdza, że umowa była trójstronna. – Ja sobie nie przypominam, żeby umowa zawierała jakieś kary umowne na rzecz gminy Jarocin, gdyby firma Stal-Mar się nie wywiązała z niej – mówi Robert Kaźmierczak. Podkreśla jednak, że nie jest w stanie w tej chwili sprawdzić tego dokładnie, ponieważ nie ma przy sobie wspomnianego dokumentu. – Agencja Go Ahead przesłała również do naszej wiadomości pismo, w którym domaga się tych 75 tys. zł od firmy Stal-Mar. Przekazaliśmy je prawnikom i nie dostałem od nich żadnego sygnału, że też możemy się czegokolwiek domagać – dodaje. – Z tego, co mi wiadomo, od przedstawicieli tej firmy, to ona przedłożyła agencji Go Ahead regulamin pola namiotowego, a między innymi pan Tomasz Waśko był tym, który akceptował czy dokonywał wyboru zespołów, które miały grać na scenie na polu namiotowym – mówi.

Kaźmierczak przyznaje, że w umowie była mowa o tym, że Stal-Mar musi uzyskać pisemną zgodę od organizatora festiwalu m.in. na wszelkie działania artystyczne i promocyjne i przypomina, że podnosił tę kwestię jeszcze jako radny. –Ten zapis pokazywał, że agencja Go Ahead stała się panem i władcą na festiwalu, również w tym obszarze, którego nie organizowała – mówi wiceburmistrz. Jego zdaniem teraz agencja wykorzystuje ten zapis umowy.